Żużel. Wrócił do składu i od razu był jednym z liderów. "Udowodniłem, że jestem szybkim i wartościowym zawodnikiem"

WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Oskar Bober
WP SportoweFakty / Sebastian Maciejko / Na zdjęciu: Oskar Bober

- Myślę, że się rozkręcimy. Mecz z rywalami z Piły był to pierwszy taki mały kroczek do przodu, jakiś impuls. Mam nadzieję, że teraz wszystko pójdzie w dobrą stronę - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty zawodnik Grupa Azoty Unii Tarnów, Oskar Bober.

[b]

Stanisław Wrona, WP SportoweFakty: Grupa Azoty Unia Tarnów pokonała Enea Polonię Piła 59:31, a Jaskółki tak dużą różnicą nie wygrały już od kilku ładnych lat. Zdobyłeś 12 punktów, byłeś bardzo szybki na dystansie i zanotowałeś jedną wpadkę w swoim czwartym biegu, gdy rywale wygrali podwójnie. Możesz powiedzieć, że powoli odnajdujesz to, czego szukałeś wcześniej?[/b]

Oskar Bober, zawodnik Grupa Azoty Unii Tarnów: Ogólnie jestem zadowolony, przede wszystkim z prędkości motocykla. Może wynik nie odzwierciedla tego trudu, bo rywale też się starali. Ja mogę powiedzieć, że przy tej jednej wpadce trochę pokonał mnie czwarty tor. W tym meczu był on tragiczny. Tak naprawdę zarówno w pierwszej odsłonie, jak i w powtórce tego wyścigu, próbowałem zupełnie inaczej wystartować, ale na nic się to zdało. Ogólnie jednak z całych zawodów, może pomimo niekompletnych punktów, jestem zadowolony, bo mój motor reagował dobrze na zmiany, tak jak bym tego oczekiwał. Czułem również, że dysponowałem fajną prędkością.

W pierwszym spotkaniu Grupa Azoty Unia przegrała minimalnie w Opolu, później na mecz z rywalami z Rzeszowa zostałeś odsunięty od składu. Czy był to też jakiś impuls? Już trzy dni przed tym pojedynkiem, na ćwierćfinale Indywidualnych Mistrzostw Polski w Rybniku widać było poprawę, a w starciu z pilanami spisałeś się bardzo dobrze.

Wracając do meczu w Opolu, byłem na siebie bardzo zły i również zawiedziony, bo nie poszło mi tam kompletnie (nasz rozmówca zdobył dwa punkty z bonusem w trzech startach - przyp. red.). Nic mi się tamtego dnia nie układało. Na swój czwarty wyścig chciałem przesiąść się na drugi motocykl, bo pierwszy nie reagował na nic. Wtedy jednak zmieniono mnie już z rezerwy taktycznej, co ja w 100 proc. rozumiałem, bo mecz nam odjeżdżał. Trochę można żałować tego spotkania tydzień wcześniej w Tarnowie i decyzji o odsunięciu mnie od składu, ponieważ na treningu miałem taką prędkość, jak na tym meczu z rywalami z Piły. Nie do końca rozumiałem, dlaczego u siebie na torze nie pojechałem. To już jednak było i tego nie zmienimy. Wszyscy widzieli, jak to się potoczyło. Teraz był nowy dzień. Cieszę się, że udowodniłem, że jestem szybkim i wartościowym zawodnikiem. Chciałbym, żeby to wszystko szło w dobrą stronę i żeby klub nie podejmował w moim przypadku niezrozumiałych decyzji (uśmiech).

Teraz wygraliście 59:31 z teoretycznie najsłabszym rywalem, a następnym domowym przeciwnikiem będzie drużyna z Daugavpils, która do tej pory również nie prezentuje się najlepiej. Czy to zwycięstwo nie będzie takim rozluźnieniem przed spotkaniem z mocniejszym zespołem?

Nigdy nie lubię takiego gadania, że rywal jest słabszy, itd. Zazwyczaj w moim przypadku te mecze z przeciwnikami, z którymi ma być w teorii łatwiej o punkty, kończą się tak, że mi nie wychodzą. Nie wiem, dlaczego tak jest. Pomimo tego dobrego występu w ostatnim spotkaniu, nie lubię takiego gadania. Po prostu na każdy mecz szykuję się tak samo. Nieważne jest, czy przyjeżdża zespół "X", czy "Y". Chciałbym, żeby ta presja i ten stres normalnie funkcjonowały. Mówienie, że teraz może być trochę słabszy rywal i można się rozprężyć, czasami obraca się w drugą stronę. Tak naprawdę z jakiegoś meczu, gdzie wynik powinien być bardzo dobry, może on wyjść dosyć przeciętny.

ZOBACZ WIDEO: Tai Woffinden mówi o frustracji. "Od września każdy krok był nastawiony na poprawę"

Kolejnym rywalem Grupa Azoty Unii będzie Metalika Recycling Kolejarz Rawicz. Oni wygrali w pierwszym meczu z Lokomotivem dosyć wyraźnie, a w drugim pokonali faworyzowany zespół z Rzeszowa. Na pewno to wyjazdowe spotkanie będzie bardzo ciężkie, ale Jaskółki pojadą do Rawicza powalczyć o dobry wynik, prawda?

Na pewno pojedziemy tam walczyć i podejdziemy do tego meczu, jak do każdego innego. Mam nadzieję, że pogoda trochę się już ustabilizuje i będzie można fajnie się do tego spotkania przygotować. Wiemy, jak wyglądała sytuacja pogodowa w ostatnim czasie. Chcielibyśmy też mieć jakiś spokój wewnętrzny, jeśli chodzi o skład. Wtedy po prostu głowa jest spokojna. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że dam z siebie wszystko, aby jak najlepiej pojechać indywidualnie i żeby drużyna zanotowała w Rawiczu dobre spotkanie. Najlepiej byłoby wygrać. Ponieważ straciliśmy punkty na własnym torze, musimy ich teraz szukać na wyjazdach. Na pewno nie będzie to łatwy mecz, ale mamy silną drużynę. Musimy po prostu tylko to wszystko poukładać i te klocki fajnie posklejać, abyśmy tworzyli monolit. Myślę, że się rozkręcimy. Mecz z rywalami z Piły był to pierwszy mały kroczek do przodu, jakiś impuls. Mam nadzieję, że teraz wszystko pójdzie w dobrą stronę.

Uważasz, że w Tarnowie niezbyt dobrym czynnikiem jest fakt, że zawodników jest trochę za dużo? Obecnie Matic Ivacic ma kontuzję, cały czas jechać możesz Ty i Patryk Rolnicki, a jest jeszcze Kenneth Hansen. Sądzisz, że nie należało tego wcześniej rozegrać nieco inaczej?

Ja mogę powiedzieć, jak to wygląda ze strony zawodnika. Tak, jak ostatnio, gdy zostałem odsunięty od składu, to dla nas jest to bardzo złe. Odsuwając zawodnika od meczu, tak się go nie zbuduje. Myślę, że trzeba się długofalowo zastanowić, kto ma jeździć na te najważniejsze mecze i kto ma jaką formę. Nie wypowiadam się już więcej na ten temat, bo od tego jest sztab szkoleniowy i oni za to odpowiadają. Ja jestem zawodnikiem, skupiam się na tym, aby jechać jak najlepiej i zawsze znaleźć się w tym wyjściowym składzie.

Czy sprzętowo wszystko masz już dograne, zwłaszcza na tarnowski tor? Czy są może jeszcze jakieś miejsca na poprawki, szczególnie, jeśli chodzi o wspomniane przez ciebie czwarte pole?

Żużel jest takim sportem, że nigdy nie ma końca szukania. Tym razem było fajnie, ale powiem szczerze, że na tarnowskim torze jestem w miarę zadowolony. Muszę gdzieś potrenować na wyjazdach, bo tak naprawdę oprócz jednego meczu w Opolu i ćwierćfinału Indywidualnych Mistrzostw Polski w Rybniku, to od początku roku jeździłem tylko w Tarnowie. W ogóle nie miałem wykładnika, a pogoda była bardzo niełaskawa i nie miałem odniesienia do tego, jak mój sprzęt spisuje się na innych torach. Gdy jeździ się na jednym obiekcie tydzień lub dwa, to zawsze dojdzie się do ładu z ustawieniami. Gdy przychodzi jednak wyjazd, to musisz coś mniej więcej mieć, bo masz tak naprawdę dwa - trzy wyścigi, a jeżeli nie trafisz, to może to wyglądać tak, jak w moim przypadku w spotkaniu w Opolu. Będę gdzieś szukał jazdy, aby właśnie przez kolejnym meczem pojeździć na innym torze. Chcę bowiem punktować solidnie też na wyjazdach, nie tylko w Tarnowie.

Stanisław Wrona, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Co z Joshem Pickeringiem? Są nowe wieści o zawodniku Startu
Vaclav Milik zdziwiony uwagami o torze. "Każdy, kto przyjeżdża do Krosna, ma jakieś pretensje"

Komentarze (0)