Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Wynik długo był na styku. Co zadecydowało o tym, że gospodarze w końcówce uciekli?
Krzysztof Kanclerz, menedżer Abramczyk Polonii Bydgoszcz: Wiele rzeczy. Traktujemy te zawody jako swoiste przetarcie przed play-offami i pole do sprawdzania różnych manewrów, a także wyciągania wniosków. Oczywiście to nie tak, że nie pojechaliśmy dzisiaj na sto procent, z myślą o zwycięstwie. Natomiast porażka ostatecznie jest dosyć wysoka. Wpływ na to miały różne sprawy. Nie lubię komentować decyzji sędziów, ale uważam, że werdykt wykluczający Andreasa Lyagera z trzynastego biegu się nie broni. Nasz zawodnik był o długość motocykla przed Krzyśkiem Buczkowskim, który położył się na tył maszyny Andreasa.
Czy to był kluczowy moment spotkania?
Analizując, co się wydarzyło potem, na pewno tak. Przegraliśmy powtórkę podwójnie i Enea Falubaz zbudował znaczną przewagę przed biegami nominowanymi. Mówi się trudno. Pan sędzia podjął taką decyzję jaką podjął i nie pozostaje nam nic innego, jak ją uszanować. Musimy wyciągnąć z tej porażki konstruktywne wnioski.
ZOBACZ WIDEO: Tai Woffinden mówi o frustracji. "Od września każdy krok był nastawiony na poprawę"
Kto w panach oczach zasłużył na wyróżnienie?
Na pewno Wiktor Przyjemski. Pojechał świetne zawody, a mogły być genialne, gdyby nie dwa biegi, w których stracił pozycję na dystansie. Nie zmienia to faktu, że nasz wychowanek zanotował kolejny bardzo dobry występ. Dość dobre zawody w wykonaniu Kennetha Bjerre. Nasz kapitan zaczął mecz bardzo dobrze, ale niestety w końcowej fazie nie wyglądał już tak dobrze. W kratkę jechał David Bellego, który perfekcyjne wyścigi przeplatał słabszymi.
Jak pan oceni występ Andreasa Lyagera?
Pierwsze dwa starty na pewno nie były udane, ale gdy Andreas zmienił maszynę, w swoim trzecim i czwartym biegu był zdecydowanie szybszy. Niestety w trzynastym wyścigu został wykluczony i ostatecznie później na torze się nie znalazł. Gdyby nie to feralne zdarzenie, ten występ w końcowym rozrachunku mógł być zdecydowanie lepszy.
Bieżący tydzień będzie pracowity. W piątek Polonia pojedzie odrabiać zaległości w Landshut, a w niedzielę powalczy u siebie o punkty z gdańszczanami.
Zgadza się. W Niemczech będziemy już w czwartek. Od razu po zakończeniu spotkania wracamy z powrotem do Polski, zawodnicy postarają się odpocząć na tyle, na ile będzie to możliwe i w sobotę odbędzie się trening przy S2. Celujemy w dwa meczowe zwycięstwa.
Czy w niedzielę w Zielonej Górze kibice zobaczyli już wszystko, na co stać bydgoską Polonię?
Nie. Drużyna ma jeszcze duże rezerwy i to nie była nasza optymalna dyspozycja. Nie mogliśmy liczyć na Daniela Jeleniewskiego, który wcześniej prezentował się bardzo dobrze, jednak kontuzja uniemożliwiła mu start w zawodach. Każdy widzi, że forma Andreasa, czy Davida może być jeszcze lepsza i to, co obecnie pokazują, nie jest maksimum ich możliwości. Na pewno gdy ustabilizują formę, będą prezentowali się lepiej, a to tylko kwestia czasu oraz dobrania odpowiednich przełożeń.
Pytałem trenera Woźniaka, kto był bardziej osłabiony w tym starciu. Polonia brakiem Jeleniewskiego, czy Falubaz Beckera. Szkoleniowiec wskazał na obóz gospodarzy, argumentując to domowym torem.
Ja uważam, że skala była bardzo podobna. Luke Becker ma potencjał i jest solidnym żużlowcem do lat dwudziestu czterech, ale Daniel był w pierwszych dwóch spotkaniach jednym z liderów i wcale nie jechał jak doparowy. Uważam, że w Zielonej Górze mógłby ponownie dołożyć wiele punktów, dlatego myślę, że żadnej drużyny nie można nazwać bardziej osłabioną od drugiej.
Czy można powiedzieć, że Polonii zabrakło punktów drugiej linii?
Nie do końca tak uważam. Jeszcze przecież Szymon Szlauderbach dokładał ważne punkty i brał udział w kilku biegowych zwycięstwach. Na pewno on czuje niedosyt, bo jest ambitnym żużlowcem, natomiast wydaje mi się, że w kolejnym spotkaniu w Zielonej Górze, jeśli do takiego dojdzie, może spisać się zdecydowanie lepiej. Jego punkty były cenne dla przebiegu spotkania i nie można mieć większych pretensji. Na pewno będą jeszcze mecze, które zakończy z dwucyfrówkami.
Żużlowcy Enea Falubazu byli bardzo szybcy.
Na własnym torze my też tacy będziemy i na pewno udowodnimy, że można odrobić dziesięciopunktową stratę z nawiązką. Nie lubię rozdawać kart, ale jeśli spotkamy się w play-offach, uważam, że wyciągniemy stosowne wnioski i odwiedzimy Zieloną Górę bogatsi o większą wiedzę, a co za tym idzie, pokażemy się z lepszej strony. Wciąż mamy duże rezerwy i nie jesteśmy najlepszą wersją samych siebie. Jeszcze trochę popracujemy, a będą efekty.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
Żużel. Wiktor Przyjemski szczery do bólu. "Myślałem, że Falubaz będzie u siebie mocniejszy"
Żużel. Czego zabrakło Abramczyk Polonii? Trener bydgoszczan wyjaśnia