Żużel. Jaki jest stan zdrowia Daniela Jeleniewskiego? Zawodnik zabrał głos

WP SportoweFakty / Sonia Kaps / Na zdjęciu: Daniel Jeleniewski
WP SportoweFakty / Sonia Kaps / Na zdjęciu: Daniel Jeleniewski

Daniel Jeleniewski wrócił do jazdy już w Landshut, ale nie udało mu się zdobyć punktów. - Na niepowodzenie złożyło się kilka czynników. Stan zdrowia pozwolił mi, by pojawić się na torze. Nie szukam wymówek, to nie w moim stylu - mówił zawodnik.

Trans MF Landshut pokazało, że specyficzny domowy tor wciąż jest wielkim atutem niemieckiej drużyny. Przed sezonem nie brakowało głosów, że "Diabły" spadną z 1. Ligi Żużlowej, a tymczasem w minionym tygodniu drużyna z Bawarii najpierw pokonała Abramczyk Polonię, jednego z głównych faworytów do awansu, natomiast kilka dni później była o krok od sprawienia drugiej niespodzianki.

Wymówki nie są w jego stylu

Choć zespół Sławomira Kryjoma po dziesięciu biegach prowadził 31:29, ostatecznie jednak uległ drużynie z Zielonej Góry (44:46). Z kolei do przebiegu piątkowego meczu w Bawarii, odniósł się wracający na tor po kontuzji Daniel Jeleniewski.

- Stan zdrowia pozwolił mi na to, by pojawić się na torze. Wprawdzie jestem sprawny, ale pojawiają się jeszcze pewne dolegliwości bólowe. Od chwili wypadku nie upłynęło dużo czasu. Niemniej nie będę szukał wymówek i mówił, że słaby występ był pokłosiem stanu zdrowia. To nie w moim stylu. Skoro zdecydowałem, że będę jeździł, to będę jeździł i robił wszystko, żeby zdobywać punkty - mówił Daniel Jeleniewski w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: Zawodnik Apatora bije się w pierś i mówi o presji na Sawinie. "Nie wiem o co chodzi"

- Trudno jednoznacznie powiedzieć dlaczego nie udało mi się zdobyć punktów w piątek. Na pewno z tyłu głowy miałem świadomość niedawno odniesionej kontuzji. To również był pierwszy mecz wyjazdowy. Ten mecz jest po prostu do zapomnienia. Trzeba wyciągnąć wnioski, a jest nad czym myśleć. Nie do końca dobrze dopasowaliśmy się z motocyklami do nawierzchni i po czasie wiem, że mogliśmy skorzystać z innych. Dodatkowym utrudnieniem było to, że przed meczem z Devils, trenowałem tylko raz. Wówczas chciałem zobaczyć, czy dam radę w nim wystąpić. Na niepowodzenie złożyło się kilka czynników - dodał.

Było niebezpiecznie

Zapytaliśmy żużlowca Abramczyk Polonii o to, czy tor w Bawarii go zaskoczył. Jeleniewski również krótko skomentował, czy podjęto dobrą decyzję, decydując się przełożyć niedzielne spotkanie ze Zdunek Wybrzeżem.

- Dawałem z siebie wszystko, ale wyglądało to słabo. Tor był strasznie specyficzny i twardy, a pola startowe  mocno wybiórcze. Właściwie dało się coś zdziałać jedynie przy krawężniku. Nie tylko ja miałem problemy, żeby się odnaleźć. Ten mecz już za nami i jak powiedziałem, chciałbym o nim jak najszybciej zapomnieć. Stać mnie na zdecydowanie więcej i zrobię wszystko, żeby to udowodnić w kolejnych meczach - zapewniał.

- Przed spotkaniem z Wybrzeżem rzeczywiście stan nawierzchni odbiegał od idealnego. Wejścia w pierwszy i drugi łuk były niebezpieczne. Organizatorzy robili, co mogli, żeby zawody doszły do skutku, ale niestety się nie udało. Nie bylibyśmy w stanie na takiej nawierzchni zapewnić kibicom ciekawego widowiska, a ryzyko kontuzji byłoby większe - podsumował Daniel Jeleniewski.

Rozmawiał Bogumił Burczyk dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
To może być gwóźdź do trumny dla ZOOleszcz GKM-u. "Jadą o życie"
Patryk Dudek wciąż czuje niedosyt. "Przylgnęła do mnie taka łatka"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty