Żużel. Musieli pogodzić się z decyzją sędziego. "Z parku maszyn też to wyglądało inaczej"

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Kacper Gomólski
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Kacper Gomólski

Faworyt niedzielnych Derbów Wielkopolski - Start Gniezno - dosyć niespodziewanie musiał zadowolić się zaledwie jednym punktem. - Remis na wyjeździe jest praktycznie jak wygrana - powiedział po meczu trener Orłów, Tomasz Fajfer.

Starcie Enea Polonii Piła ze Startem Gniezno było nadrobieniem zaległości z 1. kolejki 2. Ligi Żużlowej. Faworytem potyczki, choć osłabiony brakiem Josha Pickeringa, był Start Gniezno. I chyba nawet najwięksi optymiści wśród gospodarzy nie spodziewali się tak wyrównanego meczu.

Tymczasem Enea Polonia zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko. Gnieźnianie prowadzili 8:4 po dwóch biegach, ale w trzecim musieli pogodzić się z podwójną porażką. Odpowiedzieli wygraną 4:2 w czwartym biegu.

I to był ostatni moment, w którym to gnieźnianie prowadzili. - Remis na wyjeździe jest praktycznie jak wygrana. Tutaj wszystko ważyło się do ostatniego biegu i mogło się zdarzyć w jedną stronę lub w drugą. Obie drużyny walczyły i remis jest sprawiedliwy - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Tomasz Fajfer.

Losy spotkania ważyły się do ostatniego wyścigu. W nim doszło do upadku Kacpra Gomólskiego i Artura Mroczki. Bieg układał się na remis, ale Mroczka nie odpuszczał rywalom i na pierwszym łuku drugiego okrążenia wjechał pod łokieć Gomólskiego. Obaj zawodnicy upadli i sędzia uznał reprezentanta Startu za sprawcę przerwania gonitwy (nagranie z tego wyścigu można zobaczyć pod artykułem).

- Decyzję podejmuje sędzia i trzeba się pogodzić z tym, co jest, bo nie mamy na to wpływu. Z parku maszyn też to wyglądało inaczej, ale sędzia miał podgląd. Podjął taką decyzję i bierzemy to na klatę - dodał Fajfer.

W konfrontacji w Pile bardzo ważną rolę dla gnieźnian odegrali juniorzy, którzy zdobyli 11 punktów. Pięć "oczek" przy swoim nazwisku zapisał Mikołaj Czapla, który dosyć niespodziewanie wygrał w dziesiątym wyścigu. Szkoleniowiec Orłów przyznał, że dobre rezultaty, to efekt sumiennej pracy i stałych postępów.

- Starałem się podejść do zawodów na luzie. Po pierwszym biegu wprowadziliśmy korekty i praktycznie dalej już nic nie zmienialiśmy. Szczególnie w tym trzecim biegu przypasowało mi ze startu i wygrałem ten wyścig - powiedział Mikołaj Czapla.

Czytaj także:
To ich inwestycja w przyszłość. Menadżer o roli 16-latka w składzie Wilków
Beniaminek wiedział na jak trudny teren jedzie. O to prosi menadżer Cellfast Wilków

ZOBACZ WIDEO: Legendarny mistrz świata w teamie zawodnika Apatora. "Muszę się uszczypnąć"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty