Enea Polonia Piła bardzo wysoko zawiesiła poprzeczkę jednemu z faworytów 2. Ligi Żużlowej, Startowi Gniezno. Wśród gości najskuteczniejsi zawodnicy wywalczyli po dziewięć punktów. Każdemu z nich zdarzyły się słabsze wyścigi.
Tim Soerensen rozpoczął średnio. Po trzech seriach startów w Grodzie Staszica miał na swoim koncie trzy punkty (1,2,w). Rozkręcił się w drugiej fazie meczu, ale musiał tego dnia walczyć nie tylko z rywalami.
- Ten tydzień był dla mnie bardzo trudny. Zacząłem od wypadku w środę na zawodach w Danii i już wtedy nie czułem się dobrze. Dziś (czyt. w niedzielę - dop. red.) także upadłem, choć pod koniec zawodów znaleźliśmy świetne ustawienia. Udowodniłem sobie, że potrafię się skutecznie ścigać nawet z problemem, chociaż mam ciągle nad czym pracować - powiedział Duńczyk w rozmowie ze sportowegniezno.pl.
ZOBACZ WIDEO: Zawodnik Apatora bije się w pierś i mówi o presji na Sawinie. "Nie wiem o co chodzi"
W drugiej części zawodów w Pile Soerensen był niepokonany. W środę żużlowiec rywalizował już w meczu SpeedwayLigaen. - Jest spory progres, to mnie osobiście cieszy, ale dziś problemem był dla mnie ból z którym musiałem jeździć. Nie jestem w stanie wyleczyć się w tak krótkim czasie i walczyłem z bolącym ciałem, choć podkreślę, że gdybym nie był w 100 procentach pewny, to nie wsiadłbym na motocykl - dodał.
Zawodnik przyznał, że dużo dała mu przed niedzielnym meczem współpraca z fizjoterapeutą, bo inaczej miałby kłopot, by wsiąść na motocykl.
Czytaj także:
Kolejne zera mogłyby powiększać jego frustrację. "Chcemy obudzić w nim wilka"
To ich inwestycja w przyszłość. Menadżer o roli 16-latka w składzie Wilków