Co prawda, to nie komisarz toru Michał Wojaczek wydał w sobotę polecenie bronowania toru tuż przed zapowiadanymi opadami deszczu, ale i tak dopuścił się sporych zaniedbań i można uznać go za jednego z winnych całego zamieszania. Przedstawiciel PZM miał wszystkie narzędzia, by zapobiec skandalowi.
Z naszych informacji wynika, że największym błędem komisarza jest to, że zarówno w sobotę, jak i w niedzielę sprowadził się do roli obserwatora i nie interweniował stanowczo, gdy prace krośnian ewidentnie zmierzały w złą stronę. Brak reakcji doprowadził do tego, że na cztery godziny przed rozpoczęciem spotkania tor został uznany za nieregulaminowy, a potem czasu było już zbyt mało, by wyraźnie poprawić stan toru.
Trzeba wyraźnie zaznaczyć, że pełną odpowiedzialność za stan domowego toru zawsze ponoszą gospodarze i to oni przygotowują nawierzchnię. Władze PGE Ekstraligi nie chcą dawać komisarzom torów prawa do samodzielnego przygotowywania nawierzchni, bo wychodzą z założenia, że nikt nie zna materiału lepiej od gospodarzy. Rola komisarza ma się sprowadzać do nadzoru i interweniowania w momentach, gdy sytuacja zaczyna wymykać się gospodarzom spod kontroli.
ZOBACZ WIDEO: Ci zawodnicy Unii Leszno jadą poniżej oczekiwań. Menedżer mówi o presji
W ostatni weekend w Krośnie mieliśmy do czynienia właśnie z taką sytuacją, a komisarz toru nie wywiązał się ze swojej roli. Jego postawa jest obecnie przedmiotem analizy, ale już teraz jego los wydaje się praktycznie przesądzony. Michał Wojaczek w tym roku najprawdopodobniej odpocznie od pracy przy najlepszej żużlowej lidze świata. Władze ligi nie będą go wyznaczały do nadzorowania prac torowych przy meczach, a możliwe, że przedstawiciele GKSŻ usuną go z grona specjalistów wyznaczonych do pracy przy meczach PGE Ekstraligi.
Decyzje w tej sprawie zapadną wkrótce, ale już teraz wiadomo, że najwyższe władze polskiego żużla doskonale zdają sobie sprawę, że komisarz toru nie wywiązał się ze swojej roli i nie zapobiegł skandalowi. Problem z komisarzami jest jednak większy, bo najbardziej cenieni specjaliści w tym roku występują w innych rolach. Arkadiusz Kalwasiński jest sędzią, a Jacek Woźniak woli być trenerem niż komisarzem. Wśród obecnych komisarzy najwyższą pozycję mają Maciej Głód i Tomasz Walczak.
Oczywiście błędy komisarza nie wpływają w żaden sposób na odpowiedzialność Cellfast Wilków Krosno, bo to ich decyzje doprowadziły do tego, że tor był w fatalnym stanie. Już w niedzielę informowaliśmy, że klubowi grozi rekordowa kara kilkuset tysięcy złotych, odebranie licencji toru, a także zawieszenie osób funkcyjnych, które odpowiadały za przygotowanie nawierzchni. Możliwe też, że gospodarze będą mieli odebraną możliwość przygotowywania toru na kolejne domowe starcie.
Czytaj więcej:
Są pierwsze decyzje po skandalu
Chomski z pretensjami do ekspertów Canal+