W 1. Lidze Żużlowej przewodzi obecnie Enea Falubaz Zielona Góra, który w pięciu meczach nie stracił choćby punktu i jest na dobrej drodze, by wygrać rundę zasadniczą, choć do jej zwieńczenia pozostało im jeszcze dziewięć spotkań. Najbliższe już w niedzielę w Łodzi.
Podopieczni Tomasza Szymankiewicza mimo rewelacyjnej formy dużej przewagi nad rywalami nie mają, bo zaledwie cztery oczka i to nad trzema zespołami. Z kolei wicelider - Arged Malesa Ostrów ma tylko dwa punkty zaliczki nad... ostatnim zespołem w tabeli.
Sławomir Kryjom w rozmowie z polskizuzel.pl przyznał, że już dawno nie było takiego ścisku, by każdy mecz był tak naprawdę meczem o życie.
- Najlepsze jest to, że nie ma łatwych spotkań, że nawet jazda u siebie nie powoduje, że jesteś faworytem. Każda kolejka, każde spotkanie podnosi ciśnienie kibicom, ale i też menadżerom i zawodnikom. W ten weekend jedni wiele stracą, inni coś tam mogą zyskać. Mówili, że rok temu liga była wyrównana. To, co powiedzieć teraz - dodał menadżer Trans MF Landshut Devils.
ZOBACZ WIDEO: Ci zawodnicy Unii Leszno jadą poniżej oczekiwań. Menedżer mówi o presji
Sławomir Kryjom nie ukrywa, że tabelę ustawiać zaczną mecze rewanżowe. A w nich do zainkasowania będzie dodatkowy punkt dla drużyny, która okaże się lepsza w dwumeczu.
- Czegoś takiego sobie nie przypominam. Na koniec sezonu będzie tak, że jakaś drużyna z dużą liczbą punktów przeżyje duże rozczarowanie. Będzie jej żal, że zrobiła bardzo dużo i spada z ligi. Według mnie ostatni w tym roku może mieć nawet 12 punktów. Spadkowicza z taką zdobyczą dawno nie mieliśmy - skomentował.
Czytaj także:
Na takie informacje ze Świętochłowic czekaliśmy! "Zaczynamy nowy rozdział"
Federacja popełniła duży błąd. Zawodnikom z polskich lig groziły poważne konsekwencje!