Żużel. To było widowisko przez duże W! "Miałem małe obawy"
Nie brakuje zachwytów nad atrakcyjnością spotkania, jakie miało miejsce w niedzielę w Częstochowie. Tauron Włókniarz pokonał For Nature Solutions KS Apator Toruń 49:41, a mecz był prawdziwą ozdobą 7. kolejki PGE Ekstraligi.
Zawodnicy show rozpoczęli już w inauguracyjnej odsłonie, w której para gości po starcie objęła podwójne prowadzenie. Bieg zakończył się jednak remisem, bo Emil Sajfutdinow na dystansie stracił pozycje na rzecz Kacpra Woryny i Leona Madsena. Rosjanin z polskim paszportem do końca jednak naciskał Duńczyka, próbując wyszarpać mu punkt.
W 3. wyścigu Robert Lambert stawał na głowie, by wyprzedzić Jakuba Miśkowiaka, co ostatecznie mu się udało. Później, w 4. gonitwie dnia, mieliśmy pasjonujący pościg Maksyma Drabika za Wiktorem Lampartem. Zakończył się on sukcesem dla zawodnika gospodarzy, który wyprzedził rywala o długość motocykla tuż przed metą.
ZOBACZ WIDEO: Tor w Częstochowie jest za łatwy dla rywali? Kacper Woryna komentujePotem wyśmienite widowisko w 7. biegu stworzyli wspomniani już Lambert, Drabik i Madsen. Niewykluczone, że odsłona ta zostanie nominowana do nagrody "Wyścig Sezonu". Na to miano równie dobrze mógłby zasłużyć Leon Madsen, który w 9. gonitwie przedarł się przed parę Patryk Dudek - Robert Lambert (patrz zdjęcie w dalszej części tekstu).
We wcześniejszym wyścigu z kolei lider Włókniarza, Mikkel Michelsen, do samej mety atakował Emila Sajfutdinowa i przegrał minimalnie. - Jakoś udało mi się jakieś centymetry wywalczyć na swoją korzyść - relacjonował żużlowiec toruńskich Aniołów w rozmowie z WP SportoweFakty (całość przeczytasz tutaj ->>). Duńczyk natomiast w 13. biegu popisał się jeszcze kapitalnym manewrem, wjeżdżając na pierwszym łuku między dwójkę przeciwników.
Jazdy na styku i walki było jeszcze więcej. Nikt nie miał prawa narzekać na nudę. Po spotkaniu zresztą można było przeczytać same pozytywne komentarze na jego temat. Kibice byli wprost zachwyceni, zwłaszcza po tym, co ostatnio działo się w Krośnie czy Lublinie. Konfrontacja Włókniarza z Apatorem w Częstochowie była wizytówką i kapitalną reklamą PGE Ekstraligi.
- Zawsze chcemy robić taki tor, aby było na nim ściganie - uśmiechał się po zawodach trener miejscowych, Lech Kędziora. - Oto przecież w tym sporcie chodzi i kibice tego oczekują. Fani wiedzą, że nasz owal umożliwia wyprzedzanie się. Cieszę się bardzo, że były te mijanki, bo na początku miałem małe obawy. Tym bardziej, że było słońce, dość ciepło i tor się troszeczkę zmieniał. Jednak zawodnicy światowego formatu potrafią zrobić widowisko - dodał w rozmowie z WP SportoweFakty.