Plusy według Mateusza Puki:
Oskar Fajfer za wykorzystywanie szansy. W zeszłym roku wydawał się eksperymentem Stali Gorzów, a wielu ekspertów namawiało klub, by jak najszybciej wycofał się z tego pomysłu i w jego miejsce zatrudnił doświadczonego obcokrajowca. Dziś powody do świętowania ma nie tylko Fajfer, ale także prezes Waldemar Sadowski. 29-latek po raz kolejny udowodnił, że nadaje się na PGE Ekstraligę, a do wykręcenia pierwszego "płatnego" kompletu po powrocie do elity potrzebował zaledwie dziewięciu spotkań. W klasyfikacji indywidualnej ze średnią biegową 1,925 zajmuje obecnie 20. miejsce i jest m.in. przed Piotrem Pawlickim, Robertem Lambertem, Kacprem Woryną, czy Patrykiem Dudkiem. Jest niemal pewne, że Fajfer utrzyma miejsce w składzie na kolejny sezon.
Fogo Unia Leszno za waleczną postawę. Nie ma raczej szans na medal w tegorocznej PGE Ekstralidze, ale i tak powinna dostać wyróżnienie dla najbardziej walecznej drużyny. Unia bez Janusza Kołodzieja zdołała wywalczyć aż 37 punktów w wyjazdowym meczu w Częstochowie. Zastępujący lidera Hubert Jabłoński zdobył zaledwie dwa punkty, więc śmiało można podejrzewać, że z Kołodziejem leszczynianie mieliby ogromne szanse na sprawienie sensacji. Do wysokiej formy wrócili Bartosz Smektała i Jaimon Lidsey, więc jeśli za tydzień do jazdy zdolni będą Kołodziej i Grzegorz Zengota, to drużyna będzie walczyła o zwycięstwo na każdym torze. Gdyby nie plaga kontuzji, to ambicje w Lesznie byłyby znacznie wyższe niż utrzymanie.
Wiktor Przyjemski za wyborną jazdę. W czterech ostatnich meczach Abramczyk Polonii Bydgoszcz stracił zaledwie jeden punkt, a dzięki niemu zespół znów zaczęto wymieniać w gronie kandydatów do awansu do PGE Ekstraligi. Forma 18-latka jest tak wysoka, że jeśli tylko nie zdoła awansować z macierzystym klubem, to w PGE Ekstralidze i tak będzie mógł liczyć na rekordowo wysoki kontrakt. Trudno podejrzewać, by jakiś zespół z elity zdecydował się mu złożyć ofertę niższą niż 600 tysięcy złotych za podpis. Najbardziej zdeterminowani będą gotowi wyłożyć znacznie, znacznie więcej. Junior co tydzień udowadnia jednak, że jest wart każdych pieniędzy.
Jack Holder za powtarzalność w Grand Prix. Przychodził do Platinum Motoru Lublin po niezbyt udanym sezonie, a dziś jest największym rywalem Bartosza Zmarzlika w walce o mistrzostwo świata oraz liderem mistrzów Polski. Tor w Teterow nie wydawał się idealnym miejscem dla Australijczyka, a mimo to zdołał on po raz trzeci z rzędu stanąć na podium tegorocznych zawodów Grand Prix. W PGE Ekstralidze do poprawy ma tylko mecze wyjazdowe, w których zdobywa średnio 1,650 pkt/bieg. Lublinianie i tak mogą być dumni z tego transferu.
ZOBACZ WIDEO: Zaatakował dziennikarza. "Staram się nie wymiotować, jak patrzę na pana"
Minusy według Jarosława Galewskiego:
H.Skrzydlewska Orzeł za blamaż na własnym torze. Po porażce z ROW-em Rybnik w Łodzi zaczyna pachnieć drugą ligą. Margines błędu jest już praktycznie zerowy. Co gorsza, nie widać światełka w tunelu, bo mijają kolejne tygodnie, a zespół staje się coraz bardziej bezbarwny. Nie dość, że żużlowcy zawodzą, to po konfrontacji z rybniczanami pojawiły się jeszcze problemy kadrowe, bo urazów nabawili się Tomasz Gapiński i Jakub Sroka. Szczególnie strata tego pierwszego może mieć duże znacznie w kontekście walki o utrzymanie. Łodzianie muszą się obudzić, bo jest naprawdę źle.
Jason Doyle za wyjazdową niemoc. Nikt nie liczył na wygraną Cellfast Wilków w Gorzowie. ebut.pl Stal była zespołem zdecydowanie lepszym i wygrała w pełni zasłużenie. Krośnian powinna jednak martwić niemoc ich gwiazdy. Australijczyk w trzech kolejnych spotkaniach wyjazdowych nie wygrał indywidualnie ani jednego wyścigu. Gołym okiem widać, że Doyle nie jest już tak skuteczny jak na początku sezonu. To złe wieści dla beniaminka, który potrzebuje punktów swojego lidera, jeśli chce spełnić swój sen o utrzymaniu w PGE Ekstralidze.
InvestHousePlus PSŻ Poznań za zmarnowaną szansę. Różnica potencjałów pomiędzy zespołami z Poznania i Bydgoszczy jest wyraźna. W niedzielę beniaminek dostał jednak od losu wielką szansę, bo Abramczyk Polonia przyjechała na Golęcin bez Andreasa Lyagera, a już na początku rywalizacji straciła Daniela Jeleniewskiego. Gospodarze nie potrafili jednak tego wykorzystać i przegrali spotkanie, które może mieć ogromne znacznie w kontekście walki o utrzymanie w 1. Lidze Żużlowej. Jeśli PSŻ ostatecznie spadnie z ligi, a do zachowania bytu zabraknie mu punktów z tego meczu, to pretensje będzie można mieć tylko do siebie.
CZYTAJ WIĘCEJ:
Kosmiczna seria Zmarzlika w GP. Gwiazdy sprzed lat daleko za Polakiem
Zmarzlik na drodze po czwarty tytuł. Już buduje przewagę nad resztą