Walka o Indywidualne Mistrzostwo Świata w tym sezonie przechodzi w kluczową fazę. W niej zaczynamy poznawać tych, którzy będą rywalizować o medale, kto powalczy o utrzymanie się w cyklu na kolejny sezon, a także tych, którzy raczej się z nim pożegnają.
Od pierwszego turnieju w Gorican w ścisłej czołówce znajduje się Bartosz Zmarzlik, co nie jest większym zaskoczeniem. Spodziewaliśmy się, że Polak będzie walczyć o swój czwarty w karierze tytuł Indywidualnego Mistrza Świata, ale oczekiwania to jedno, a potwierdzenie aspiracji na torze - drugie. Przykład Macieja Janowskiego dobitnie pokazuje, jak w żużlu jest to przewrotne. Wrocławianin rok temu zdobył brązowy medal, a teraz, jak na razie, znajduje się w dolnej części klasyfikacji mistrzostw.
Przed sobotnim turniejem w Teterow największe obawy dotyczyły toru, którego stan w poprzednich latach pozostawiał wiele do życzenia. W tym roku pod względem równości było o niebo lepiej, jednak widowisko było nudne. W ogromnej mierze decydowały pola startowe, a następnie rozegranie pierwszego łuku. Później zmiana pozycji była możliwa głównie wtedy, gdy rywal popełnił błąd.
ZOBACZ WIDEO: Patryk Dudek wyjaśnia, dlaczego zmienił podstawowego tunera. "Szukam dalej"
Na nie czyhał Bartosz Zmarzlik, który też wywierał presję na przeciwnikach swoją nieustępliwością. Przede wszystkim jednak, Polak był bardzo szybki i konsekwentny. Nie ulega wątpliwości, że zawody w Niemczech były w jego wykonaniu jak do tej pory najlepsze w bieżącym cyklu. Nie tylko ze względu na to, że odniósł w nich zwycięstwo, ale regularnie kończył biegi w czołówce. Oczywiście do klasyfikacji generalnej dopisał 20 punktów, ale gdyby wziąć pod uwagę jego dorobek wywalczony na torze, to był on niewiele słabszy - 19 "oczek".
Dotychczasowy najgroźniejszy rywal Zmarzlika w walce o złoto, Fredrik Lindgren, dał plamę w Teterow i zabrakło go nawet w półfinale. To od razu drastycznie odbiło się na pozycji Szweda, który spadł na 4. miejsce i do Polaka traci już 18 punktów. Polak w ogóle dość wyraźnie odskoczył pozostałym, bo drugi w klasyfikacji Jack Holder ma od niego o 12 "oczek" mniej.
Ostatnie dni w ogóle były bardzo udane dla trzykrotnego mistrza globu. Dwa dni przed Grand Prix, w czwartek, wygrał w 1. finale IMP na torze w Rzeszowie. W niedzielę z kolei poprowadził Platinum Motor Lublin do wysokiego zwycięstwa nad For Nature Solutions KS Apatorem Toruń 59:31 (tu przeczytasz relację ->>). Jego szarża a'la Joe Screen w jednym z wyścigów, kiedy to przedarł się między dwóch rywali, musiała zrobić wrażenie. Bez dwóch zdań miniony weekend należał do Bartosza Zmarzlika, który był jego bezsprzecznym bohaterem.
Zobacz również:
Klasyfikacja generalna cyklu Grand Prix