Dla Przemysława Pawlickiego ten sezon układa się bardzo dobrze. Na krajowym podwórku starszy z braci jest drugim pod względem skuteczności zawodnikiem 1. Ligi Żużlowej. Był krok od awansu do IMP Challenge, ale w Rawiczu zajął piąte miejsce. Zabrakło niewiele.
Awansował za to do Grand Prix Challenge, gdzie będzie celował w przepustkę do grona najlepszych żużlowców świata.
Jednak zanim turniej w szwedzkim Gislaved, to w Pile powalczy o punkty w 2. finale IMP, który odbędzie się 15 lipca.
- Mogę się tylko cieszyć z wysokiej formy w tym sezonie i z tego, że została ona zauważona. Dziękuję za otrzymanie nominacji. Nie udało mi się niestety w tym sezonie dostać do grona stałych uczestników cyklu, spróbuję zatem pokazać się z jak najlepszej strony jako zawodnik z dziką kartą. Tor w Pile znam dość dobrze, chociaż dawno tam nie startowałem w zawodach. Sam jestem ciekaw, jak na nim wypadnę po latach przerwy - przyznał w komentarzu przesłanym w informacji prasowej.
Pawlickiego w Pile znają doskonale, bo będąc na początku kariery ścigał się w barwach tamtejszej Polonii.
Czytaj także:
Myśli o awansie do play-off i trzyma kciuki za... ligowego rywala
Grand Prix? "Cały czas się rozwijam"
ZOBACZ WIDEO: Żużel. Magazyn PGE Ekstraligi. Sawina, Świdnicki, Przyjemski i Koerber gośćmi Mateusza Puki