Chociaż wrocławianie w pewnym stylu zwyciężyli w Częstochowie, to nie wszyscy z ich drużyny mogli być zadowoleni. Takim zawodnikiem na pewno był Piotr Pawlicki, który w czterech startach zwyciężył tylko raz, a dodatkowo zanotował jedno wykluczenie. Po meczu nie ukrywał on swojego rozczarowania.
- Fajnie, że tyle dobrych słów można usłyszeć, ale ja kompletnie nie jestem zadowolony z mojego występu i w ogóle z ostatnich występów w PGE Ekstralidze. Żeby w takiej drużynie pojechać w biegach nominowanych, trzeba cały czas punktować i być szybkim - powiedział w pomeczowej mixzonie na antenie Canal+ Sport5.
- Dopiero w swoim ostatnim wyścigu poczyniłem korekty i było lepiej, aczkolwiek potrzebowałbym jeszcze coś więcej od tego motocykla. Myślałem, że dostanę szansę w 14. biegu, aby się pokazać po tych słabszych występach, ale mecz się dla mnie zakończył. Fajnie, że udało się wygrać ten 11. wyścig, bo gdybym go nie wygrał, to chyba bym się popłakał - dodał 28-latek.
Szansę w biegu nominowanym otrzymał z kolei Bartłomiej Kowalski, który we wcześniejszych trzech startach wywalczył sześć punktów. Częstą praktyką jest oddawanie wyścigu jednemu z młodzieżowców, ale można się zastanowić, czy w tej sytuacji to wychowanek Unii Leszno nie powinien dostać dodatkowej szansy?
ZOBACZ WIDEO: Mateusz Świdnicki: Na razie wydałem dużo więcej niż zarobiłem
- Na pewno jestem tutaj nowy i najtrudniej mam w takich momentach. Muszę sam sobie wywalczyć bycie w nominowanym biegu. Ostatnio też miałem o bonus więcej, niż kolega z drużyna i nie zostałem wystawiony. Wcześniej we Wrocławiu sytuacja była taka, że Tajski miał słabszy mecz i trener poprosił, żeby on pojechał i Daniel Bewley oddał ten wyścig.
Do ciekawego zdarzenia doszło w dziewiątej gonitwie. Tuż po starcie doszło do walki na łokcie pomiędzy Leon Madsenem a żużlowcem Betard Sparty Wrocław. Duńczyk został za rywalem i wjechał na linię wewnętrzną, przekraczając ją dwoma kołami. Sędzia Krzysztof Meyze zarządził jednak powtórkę w pełnym składzie.
- Tak naprawdę nie wiem, co tam się wydarzyło. Z mojej perspektywy to wyglądało tak, że byłem już trochę przed Leonem. Pojechaliśmy na łokcie i co ja mogę więcej powiedzieć? Komentarz z naszej strony jest bardziej wiarygodny, niż pana Leszka. Fajnie, że jest ekspertem, ale jednak my siedzimy na tych motocyklach i to wszystko czuje się trochę inaczej. Bieg został powtórzony i myślę, że to dobra decyzja - podsumował Piotr Pawlicki.
Tauron Włókniarz Częstochowa bardzo słabo rozpoczął spotkanie i tak naprawdę już po dwóch seriach startów stało się niemal jasne, że nie zdoła wygrać tego meczu. Co było powodem tak słabej postawy? - Trudno ocenić i powiedzieć, co się stało. Początek ustawił cały mecz i trudno było cokolwiek zrobić. Przez całe zawody nie potrafiliśmy czegokolwiek nadrobić - przyznał Kacper Woryna.
Drobnym punktem zwrotnym był środek zawodów, w których Lwy wreszcie zaczęły odnosić indywidualne wygrane. - Powiedziałem trenerowi, który uważał, że jest dobrze i mamy próbować oraz walczyć, że nie było dobrze. Praktycznie do 10. biegu nikt z nas nie miał prędkości, żeby w ogóle walkę nawiązać. Błądziliśmy jak dzieci we mgle - zakończył ten temat Woryna.
Czytaj także:
- Prezydent miał zostać ogłoszony zawodnikiem małego klubu. Tak Kwaśniewski walczył o głosy
- Żużel. Włókniarz buduje skład na przyszły rok. Zaczęli z grubej rury!