Jeździ na żużlu od 15 lat, ale coś takiego spotkało go po raz pierwszy. "Trwało to bardzo długo"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Zawodnik For Nature Solutions KS Apatora Toruń
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Zawodnik For Nature Solutions KS Apatora Toruń

Patryk Dudek w ostatnich tygodniach zaliczył spory progres w swoich wynikach. Zielonogórzanin nie ukrywa, że pojawiło się światełko w tunelu i że to był dla niego bardzo trudny początek sezonu.

[tag=5813]

Patryk Dudek[/tag] licencję żużlową uzyskał w 2008 roku, więc w tym roku obchodzi jubileusz 15-lecia startów w lewo. Przez wszystkie lata miewał wybitne momenty, jak na przykład wtedy, kiedy na jego szyi zawisł srebrny medal Indywidualnych Mistrzostw Świata.

Były wzloty, ale miewał też upadki. Jednakże początek tego sezonu był dla niego najtrudniejszą walką ze wszystkim, co jest w czarnym sporcie możliwe.

- Lubię słuchać słowa "doświadczenie" i że doświadczony zawodnik szybko powinien sobie z tym poradzić. Jak widać, to nie jest to takie łatwe. Pierwszy raz w karierze miałem tak trudną sytuację, ale cieszę się, że z tego wyszliśmy i jesteśmy na dobrej drodze, by jechać po jak największe cele - powiedział Dudek na konferencji prasowej For Nature Solutions KS Apatora Toruń.

ZOBACZ WIDEO: Mateusz Cierniak kolekcjonuje buty. Liczba robi wrażenie

Urodzony w Bydgoszczy zawodnik nie ukrywa, że ciężko przepracował ostatni czas, a wszystkie zabiegi mające na celu poprawić jego wyniki przynoszą oczekiwane skutki. Jednym z takich manewrów były również zmiany w teamie, w którym pojawił się Dariusz Sajdak.

- Łatwo nie było na początku sezonu. Jednak jest o wiele lepiej, jest progres i dużo to kosztowało nerwów, a także tego, co się działo dookoła. To jednak było i minęło. Skupiamy się na tym, co przyniesie "jutro" - skomentował zawodnik.

To, że czarne chmury rozgoniono znad głowy Dudka pokazało Grand Prix Szwecji, w którym reprezentant Polski po roku wrócił na podium turnieju mistrzostw świata. W klasyfikacji generalnej zajmuje on jednak dopiero jedenaste miejsce i do szóstego traci aż 25 "oczek".

- Myślę, że jeśli w kolejnych rundach będę wysoko w tabeli, to automatycznie gdzieś się wskoczy do tej szóstki albo zakręcę się koło siódmego. To siódme i ósme bywa "dodatkiem", bo jest większa szansa na "dziką kartę". Nie zwracam jednak uwagi na klasyfikację i wiem, że muszę gonić - dodał Dudek.

Patryk Dudek jeśli nie poprzez utrzymanie i "dziką kartę", to udział w przyszłorocznym cyklu Grand Prix może sobie zapewnić poprzez Tauron Speedway Euro Championship. Zdaje sobie sprawę z tego, że musi gonić, a do lidera traci po pierwszej rundzie siedem punktów. Wierzy, że ten pościg mu się powiedzie, a w tym roku dorzuci jeszcze medal Indywidualnych Mistrzostw Polski i zwieńczy go krążkiem w Drużynowych Mistrzostwach Polski.

- Trzeba zakładać, że wszystko się może zdarzyć i tego trzeba się trzymać. Nie jesteśmy na straconej pozycji, a wiemy, jaki jest tak naprawdę regulamin. Nawet jeśli coś by nam nie poszło, to trzeba zrobić, jak największą liczbę punktów, by awansować i bić się dalej o medal - powiedział Dudek w kontekście rundy play-off oraz konfrontacji, być może, z Platinum Motorem Lublin.

Czytaj także:
Słowa dotrzymali i żużel wrócił do Świętochłowic. "Warto polegać na pewnych ludziach"
Po wielu latach intensywnych działań dopięli swego. "Dla tych kibiców warto to robić"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty