Żużel. Zobaczył rywala z lewej strony i upadł. Lampart skomentował sytuację z Lebiediewem
Sześć punktów z bonusem wywalczył w piątkowym meczu PGE Ekstraligi reprezentant For Nature Solutions KS Apatora Toruń - Wiktor Lampart. Rzeszowianin wraca do zdrowia po kontuzji, która wyhamowała go z jazdy na kilkanaście dni.
Ostatecznie trójkę odebrał mu niejako Andrzej Lebiediew. Łotysz ofensywnie wjechał pod łokieć Lamparta, który bez jakiegokolwiek kontaktu z motocyklem przeciwnika zaliczył upadek.
- Nie, ja się nie przestraszyłem. Andrzej wjechał, ja go zobaczyłem i odsunąłem się. Tam były dziury, a w momencie, kiedy popuściłem motocykl, by się odsunąć, pociągnęło mnie. Andrzej mocno mnie wypchnął, a równie dobrze mogłem się nie odsuwać i by we mnie wjechał. I wtedy byłby ewidentnie wykluczony - powiedział po meczu Lampart w rozmowie z klubową telewizją Apatora.
ZOBACZ WIDEO: Bajerski o Gale: Motocykl prowadzi jego. Nie powinien gadać bzdurPod koniec czerwca 22-latek rodem z Rzeszowa doznał kontuzji. Na jakiś czas musiał zapomnieć o ściganiu w lewo, ale wrócił już podczas 2. finału Indywidualnych Mistrzostw Polski w Pile. Jak się obecnie czuje?
- Na początku ta ręka podczas treningów bolała, ale po ponad dwóch tygodniach zdecydowałem się wsiąść na motocykl i to było trzy dni przed Indywidualnymi Mistrzostwami Polski. Nie czułem się wtedy dobrze, ale wiedziałem, że jeszcze będę trenował i teraz na meczu czułem się świetnie. Nie odczuwam nic po kontuzji - dodał.
Lampart nie ukrywał, że urazu nabawił się podczas jazdy na rowerze. Jak konkretnie doszło do tej sytuacji? - Chciałem ominąć przeszkodę, za mocno wcisnąłem hamulec i przy większej prędkości upadłem na rękę. Skończyło się to kontuzją, ale nie było tak źle, jak na początku przewidywali lekarze - zakończył.
Czytaj także:
Słowa dotrzymali i żużel wrócił do Świętochłowic. "Warto polegać na pewnych ludziach"
Po wielu latach intensywnych działań dopięli swego. "Dla tych kibiców warto to robić"
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>