Wyjazdowa średnia 1,00 nie dawała wielkich nadziei na udany występ Iversena w Toruniu. A jednak, Duńczyk przeszedł metamorfozę, choć jeszcze rano zmagał się z zatruciem żołądkowym i musiał przyjąć kroplówkę. Na Motoarenie "PUK" czuł się jak ryba w wodzie. W czterech biegach zdobył 7 punktów, notując przy tym jedno dyskusyjne wykluczenie. W jednym z biegów duński żużlowiec stoczył kapitalny bój o 3 punkty z Chrisem Holderem. Lepszy okazał się Australijczyk, ale Niels skapitulował dopiero na ostatnim okrążeniu.
Iversen, co było rzadkością w tym sezonie na wyjeździe, wystartował w wyścigach nominowanych. W drugiej odsłonie 14. gonitwy Duńczyk jechał przed Jagusiem i "wiózł" dla Zielonej Góry złoty medal. Zapewne poleciałby w powietrze, gdyby ten wyścig zakończył się takim wynikiem (porażka 2:4 dawała zielonogórzanom tytuł). Na drugim okrążeniu upadek zanotował jednak Adrian Miedziński, a zaraz za nim upadli Iversen i Wiesław Jaguś. Sędzia po tym wypadku przerwał mecz, a Falubaz mógł rozpocząć świętowanie. Trener Piotr Żyto zażartował po wygranym pojedynku, że teraz "PUK" powinien dostawać kroplówkę przed każdym meczem.
Duńska gazeta Ekstrabladet pisze, że Iversen został kolejnym Duńczykiem, który w tym sezonie wygrał rozgrywki ligowe. W Anglii najlepszy z Wolverhampton Wolves okazał się Nicolai Klindt, zaś w Szwecji złoto z Lejonen Gislaved wygrał Nicki Pedersen. W niedzielę udanie sezon zakończył Niels Kristian Iversen.
- W niedzielę rano czułem się źle, miałem skurcze żołądka. Skontaktowałem się z klubowym lekarzem. W szpitalu otrzymałem kroplówkę i tabletki. To mi pomogło - powiedział Iversen na łamach gazety Ekstrabladet. Duńczyk ma jeszcze przez rok ważny kontrakt w Zielonej Górze, ale jak na razie nie wiadomo, czy zostanie w ekipie mistrzów Polski. Teraz jednak Iversena czekają zasłużone wakacje.