Nadal pozostaje niepewna przyszłość klubowa Nickiego Pedersena na sezon 2024. Ostatnie występy w wykonaniu 46-letniego Duńczyka były dobre, dlatego jego notowania nieco wzrosły.
Mimo tego trzykrotny indywidualny mistrz świata nie jest na szczycie listy życzeń działaczy ZOOleszcz GKM-u Grudziądz. Jakiś czas temu Pedersen w magazynie PGE Ekstraligi na WP SportoweFakty przyznał, że nadal nie dostał od grudziądzkiego klubu oferty, podczas gdy inni zawodnicy takowe otrzymali.
On sam jest jednak nastawiony na pozostanie w Grudziądzu na przyszły rok. Otwarcie powiedział o tym po wyjazdowym meczu z Tauron Włókniarzem Częstochowa.
ZOBACZ WIDEO: Kto pracodawcą Barona w przyszłym sezonie? Marek Cieślak podał zaskakujący typ
- Chciałbym zostać w Grudziądzu i wprowadzić GKM do play-offów. Zostawiam otwartą furtkę, jeśli chodzi o rozmowy. Ogólnie to jestem jak najbardziej na tak - przyznał Nicki Pedersen na antenie Eleven Sports.
Wszyscy mają w pamięci nieudane występy Duńczyka na przełomie kwietnia i maja na przyczepniejszych torach w Krośnie i Toruniu. Wobec tego prezesi innych polskich klubów mogą mieć obawy, czy angaż Pedersena jest dobrym pomysłem. Sam zainteresowany rozwiał jednak wszelkie wątpliwości i zapewnił, że nie ma problemów z jazdą na nieco trudniejszych nawierzchniach.
- Wciąż czuję się na siłach, by rywalizować z najlepszymi. Wszystkie problemy na torze wynikały z problemów zdrowotnych. To nie jest tak, że nie potrafię się ścigać na trudniejszych torach - podkreślił Nicki Pedersen.
Dodajmy, że wstępnie zainteresowani usługami zawodnika przejawiali przedstawiciele Fogo Unii Leszno czy Enea Falubazu Zielona Góra.
Zobacz także:
GKM krok od wygranej
Włókniarz ma trzon drużyny