Żużel. Brakuje mu obycia z najlepszą ligą świata. "To z tyłu głowy siedzi"

WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Max Fricke (kask czerwony) i Jakub Stojanowski (kask biały)
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Max Fricke (kask czerwony) i Jakub Stojanowski (kask biały)

Dziewięć punktów wywalczyli juniorzy ebut.pl Stali Gorzów w piątkowym meczu przeciwko For Nature Solutions KS Apatorowi Toruń (45:45). Dwa oczka były dorobkiem Jakuba Stojanowskiego, który wypełnił miejsce po Mateuszu Bartkowiaku.

Jakub Stojanowski w tym sezonie jest numerem trzy formacji młodzieżowej ebut.pl Stali Gorzów. Kiedy kontuzji nabawił się Mateusz Bartkowiak, jasne stało się, że to on zastąpi swojego klubowego partnera. I tak też się stało.

- Ten występ w moim wykonaniu był lepszy, niż w Grudziądzu, ale oczekuję od siebie o wiele więcej - mówił po meczu Stojanowski w rozmowie z Radiem Gorzów.

20-latek urodzony w Choszcznie był w stanie na własnym torze dwa razy przywieźć za plecami Mateusza Affelta. - W wyścigu juniorskim byłem szybszy od rywala i nie wiem, czy w drugim swoim starcie również tak nie było - skomentował junior.

Zawodnik, który pierwsze kroki w czarnym sporcie stawiał w Danii, wystartował w tym sezonie w zaledwie sześciu wyścigach najlepszej ligi świata. Wywalczył trzy oczka. - Trudno jest dostosować się do klimatu ekstraligowego, jak się jedzie drugi raz w karierze. W Grudziądzu był dramat, bo się ogromnie stresowałem. Teraz było nieco lepiej, ale nie jestem usatysfakcjonowany, bo mogłem zdobyć więcej punktów - mówił.

Pytany, czego mu zabrakło w meczu z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń, bez zastanowienia odpowiedział, że pewności siebie. - Za mało jazdy było w PGE Ekstralidze i to z tyłu głowy siedzi. Teraz będzie jednak tylko lepiej. Potrafię, ale tego czasem nie pokazuję - zakończył.

ZOBACZ WIDEO: GKM nie chce Wiktora Przyjemskiego. Prezes klubu wyjawił powody

Czytaj także:
Ogromne niedosyty w grudziądzkim zespole. "Pokazaliśmy kilka razy swoją siłę"
Zawodnik Stali odpowiada prezesowi. Jest zaskoczony jego słowami

Źródło artykułu: WP SportoweFakty