Żużel. Fajfer powiedział o ustaleniach po finale IMP. Odparł również zarzuty w kierunku zawodników

WP SportoweFakty / Julia Podlewsa / Na zdjęciu: Oskar Fajfer
WP SportoweFakty / Julia Podlewsa / Na zdjęciu: Oskar Fajfer

Minął już ponad tydzień od dwukrotnie nieudanej próby rozegrania trzeciego finału Indywidualnych Mistrzostw Polski. Cały czas nie wiemy, co tak naprawdę wydarzyło się w Krośnie. Na ten temat w Magazynie PGE Ekstraligi wypowiedział się Oskar Fajfer.

Wszystkie wydarzenia związane z finałem Indywidualnych Mistrzostw Polski okazały się skandalem. Najpierw próbowano rozegrać turniej w niedzielę, a później w poniedziałek. Niestety dwa razy tor na Podkarpaciu na to nie pozwolił.

Od tego czasu nadal nie znamy oficjalnego stanowiska, co dokładnie wpłynęło na taki przebieg sytuacji. Tak naprawdę wszyscy przerzucają się odpowiedzialnością i o brak zawodów oskarżono już Cellfast Wilki Krosno, polskie władze żużla i zawodników.

- Moim zdaniem to powinno być od razu sprostowane ze wszystkich stron. My, jako zawodnicy wiemy, co się tam wydarzyło i każdy z nas podejrzewa, o co chodziło. Straciliśmy w ciągu tych dwóch dni dużo energii. Już przyjeżdżając na stadion, podejrzewaliśmy, że zawody mogą się nie odbyć. To była niepotrzebna walka z wiatrakami i mam nadzieję, że to będzie nauczką dla wszystkich - powiedział w Magazynie PGE Ekstraligi Oskar Fajfer.

ZOBACZ WIDEO: Mała liczba treningów Wilków. To był powód spadku z PGE Ekstraligi?

Żużlowiec ebut.pl Stali Gorzów przyznał, że każdy chciał walczyć na torze, a nie ustalać kolejność tuż po starcie. Przypomniał on jednocześnie, że właśnie tak było na meczu ligowym w PGE Ekstralidze. - Kto wygrał start, ten jechał pierwszy, drugi za nim, trzeci patrzył, czy czwarty już zjechał, a ten był już w parku maszyn. To przypominało komedię, a nie żużel - zaznaczył.

Wytłumaczył także, dlaczego w finale IMP zawodnicy zaprotestowali i nie byli zadowoleni ze stanu nawierzchni. - Jest różnica pomiędzy meczem ligowym a zawodami indywidualnymi. W tym drugim przypadku każdy może się wypowiedzieć na temat toru, a klub nie naciska, tak jak to było w przypadku Wilków Krosno. Moim zdaniem, tamten mecz też nie powinien ruszyć i to była antyreklama - stwierdził.

Mateusz Puka w trakcie programu zapytał 29-latka o to, czy to prawda, że wyjeżdżając w poniedziałek ze stadionu, wszystkie strony ustaliły, że krośnieński klub we wtorek rano wyda oświadczenie, przyznając się do błędu i przepraszając w nim zawodników oraz organizatorów. - Potwierdzam, że tak było. Ze strony Wilków miało wyjść oświadczenie, że zbronowanie toru mocno wpłynęło na to, co się działo dalej - odpowiedział gość magazynu.

Pojawiało się również wiele głosów, że zawodnicy nie chcieli wyjechać na tor w Krośnie, gdyż nie pasuje im nowa forma Indywidualnych Mistrzostw Polski, a dodatkowo same wynagrodzenia są zbyt niskie. Urodzony w Gnieźnie żużlowiec od razu temu zaprzeczył.

- Czy byłoby to pięć czy jedna runda, to my naprawdę nie mamy nic do gadania. Osobiście to nawet dziesięć rund by mi przypasowało, ponieważ jeżdżę wyłącznie w lidze polskiej i szwedzkiej. Nie chodzi tutaj o warunki finansowe, gdyż dla mnie to jest zaszczyt startować w mistrzostwach Polski. W eliminacjach ścigamy się za darmo, ponosząc koszty, chociażby za opony, oleje, czy dojazdy - podsumował Oskar Fajfer.

Czytaj także:
- Żużel. Janusz Ślączka zasypany propozycjami. Szybko znajdzie nową pracę
- Żużel. Fani Sparty obrazili komentatora Canal+. Klub będzie się tłumaczył

Źródło artykułu: WP SportoweFakty