Żużel. Półtora okrążenia: Co robi PZM z pieniędzmi z kar? Czas grać w otwarte karty [FELIETON]

Informacja, że wiele polskich klubów otrzymało kary za nieszkolenie juniorów, brzmi jak kuriozum. Zwłaszcza że ukarano te ośrodki, które akurat dbają o młodzieżowców. Czas, by PZM wyjaśnił, co robi z pieniędzmi z kar - pisze Marta Półtorak.

Marta Półtorak
Marta Półtorak
Krzysztof Sadurski WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Krzysztof Sadurski
"Półtora okrążenia" to cykl felietonów Marty Półtorak, byłej prezes Stali Rzeszów.

***

Kuriozum. Tak nazwałabym to, że PZM postanowił karać kluby za niewłaściwą realizację regulaminu szkoleniowego. To najdelikatniejsze określenie w sytuacji, gdy dowiaduję się, że kary otrzymały takie ośrodki jak Leszno czy Ostrów Wielkopolski, które od lat słyną z pracy z młodzieżą. Trudno czasem pewne rzeczy w polskim żużlu zrozumieć.

Przecież gdybyśmy przeanalizowali składy drużyn, to Leszno i Ostrów Wielkopolski zapewniają juniorów połowie ligi. Karze się ich za to, że oba kluby mają taki nadmiar młodzieżowców, że nie są w stanie zapewnić im liczby biegów określonej w regulaminie? To znaczy, że regulamin jest do bani. Ewentualnie nie należy go tak bezdusznie stosować.

Można się zastanowić, czy karami za szkolenie juniorów chcemy zniechęcić kluby do prowadzenia szkółek? O to chodzi? Tak wszyscy wspaniale wychowują nowe talenty w Polsce, że trzeba to ukrócić? Mam wrażenie, że ludzie z PZM i GKSŻ pogubili się w tym wszystkim i nie chodzi mi wyłącznie o kwestię kar za szkolenie.

ZOBACZ WIDEO: Słodki rewanż Sparty na Unii na jej torze! Faworyt ligi wrócił na zwycięską ścieżkę

Aby było zabawniej, w tym samym czasie Zdunek Wybrzeże Gdańsk chwali się nagrodą w wysokości ponad 70 tys. zł z "tytułu szkolenia młodzieży za sezon 2022". "Na kwotę złożyło się 25,32 proc. środków uzyskanych z kar dla klubów występujących w tej samej klasie rozgrywkowej, które nie spełniły warunków Regulaminu" - poinformował klub. Łącznie kary dla I-ligowców wyniosły 279 tys. zł. Co z resztą pieniędzy?

Czas, by PZM wyjaśnił, co robi z pieniędzmi z kar. Wiemy przecież, że również zawodnicy są karani za różnego rodzaju wypowiedzi i zachowania. Rozumiałabym, gdyby na koszty operacyjne poświęcano 5 proc. kwot, może maksymalnie 10 proc. Tu jednak rodzą się poważne wątpliwości, co do "przejadania" tych środków przez działaczy. To trochę wygląda jak państwo w państwie i nie dziwię się krytycznym opiniom kibiców.

Jeśli ludzie z PZM i GKSŻ tak chętnie nakładają kary na kluby, to może dobrze byłoby pokazać, co i kto zrobił dla dyscypliny? I nie chodzi mi o instytucje, a konkretne nazwiska. Przecież to są osoby, które działają na stanowiskach od lat. Kibice je doskonale znają. Może one niekoniecznie pomagają, a szkodzą żużlowi?

Nie zamierzam wskazywać nazwisk, bo nie taka jest moja rola. Jednak pełnienie funkcji publicznych powinno być przejrzyste i transparentne. Media powinny prześwietlać działania GKSŻ i PZM, bo takie jest ich prawo. Tymczasem osoby związane z tymi organizacjami coraz częściej mają "syndrom oblężonej twierdzy" i nie chcą komentować zarzutów, gdy pojawia się jakakolwiek krytyka pod ich adresem.

Panowie z GKSŻ i PZM powinni pamiętać jedno - nie są to prywatne organizacje.

Marta Półtorak

Czytaj także:
Władze związku muszą tłumaczyć się przed telewizją. Canal+ zażąda gigantycznego odszkodowania?
Szpital w drużynie. Musieli przełożyć mecz ligowy, bo nie ma kto jechać!

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy popierasz postulat Marty Półtorak, aby PZM i GKSŻ przedstawiły, na co wydają pieniądze pochodzące z kar?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×