Żużel. Cieślak ostro o Włókniarzu. "Oglądałem to z zażenowaniem"

WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Marek Cieślak
WP SportoweFakty / Adrian Skorupski / Na zdjęciu: Marek Cieślak

Tauron Włókniarz przegrał na własnym torze z Platinum Motorem 36:54, a kuchnia meczu w Canal+ Sport 5 pokazała, że po raz kolejny wewnątrz drużyny Lwów nie dzieje się najlepiej. Częstochowian mocno skrytykował ich były trener Marek Cieślak.

Z materiału telewizyjnego dowiedzieliśmy się, że ponownie na odprawach nie pojawiali się wszyscy zawodnicy - raz ekipa szukała Franciszka Karczewskiego, innym razem w swoim boksie siedział osamotniony Maksym Drabik. Poza tym można było usłyszeć, że Leon Madsen nie zamierza jechać w trzech biegach z rzędu. Sebastian Ułamek, który niedawno pojawił się w sztabie zespołu, doradzał szkoleniowcowi, by w dziewiątym wyścigu pojechał Kacper Woryna, który chwilę później wjechać w taśmę.

W pewnym momencie nie wytrzymał Lech Kędziora. - Co wy ze mnie idiotę robicie? - zapytał trener, który miał dość chaosu informacyjnego w swoim zespole.

- Oglądałem te obrazki z zażenowaniem - mówi dla WP SportoweFakty były trener Włókniarza Marek Cieślak. - A najbardziej szkoda mi Lecha Kędziory, bo sceny z parkingu pokazują, że ten facet ma z każdej strony różnych podpowiadaczy. Teraz doszedł jeszcze Sebastian Ułamek, który miał zajmować się Frankiem Karczewskim, a mówi trenerowi, że należy puścić Kacpra Worynę i on daje sobie za to rękę uciąć. Nie dziwię się Kędziorze. Chłop sam nie wie, o co w tym wszystkim chodzi - zaznacza Cieślak.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Krużyński, Lidsey i Dowhan

Doświadczony szkoleniowiec nie ma wątpliwości, dlaczego sztab częstochowian ma takie problemy z zapanowaniem nad zespołem. - Podstawowy błąd polega na tym, że nie wiadomo, kto rządzi. Każdy wrzuca swoje trzy grosze, a wódz powinien być jeden. Nie ma znaczenia, czy ci wszyscy podpowiadacze działają w dobrej wierze czy nie. To wszystko wpływa na żużlowców, bo oni głupieją. A trener, który ma decydować, jest szarpany z każdej strony, zarówno przez nich, jak i tych doradców. To jest bardzo zła sytuacja - wyjaśnia trener.

Nie jest żadną tajemnicą, że w ostatnich tygodniach Włókniarz myślał o wzmocnieniu sztabu. Rozmowy toczyły się między innymi z Jackiem Frątczakiem czy Tomaszem Bajerskim. - Takie rozmowy nie powinny się toczyć, kiedy klub walczy o medale. To uderza w szkoleniowca. Nic dziwnego, że zawodnicy go sobie lekceważą, skoro wiedzą, że ktoś inny czeka, by go zastąpić. Kultura wymaga prowadzenia takich negocjacji w tajemnicy. Co innego, gdyby go odwołali wcześniej. A tak mamy lekceważenie szkoleniowca, który już trochę pracuje w klubie. W mojej ocenie to nie jest fair wobec Kędziory - uważa Cieślak.

- Brak zawodników na naradach to właśnie dowód na to, że trener został pozbawiony autorytetu. Żużlowcy go nie szanują. Na zebraniu podobno nie było nawet Franka Karczewskiego, ale skoro Sebastian Ułamek miał się nim opiekować, to też powinien zareagować i go pogonić. Jeszcze raz jednak powtarzam, że jest za dużo ludzi, którzy mieszają. Niestety, do tego grona zalicza się też prezes. Wywiad, którego udzielił, nie był zbyt dobry w jego wykonaniu. Zrzucił winę na wszystkich. Na sztab szkoleniowy, który sam zatrudnił i z którym ciągle przebywa i dyskutuje. Nadal też uważam, że prezesów nie powinno być w parkingu. W piłce nożnej żaden z nich nie siedzi na ławce obok trenera - tłumaczy Cieślak.

Doświadczony trener dodaje, że jeśli prezesi chcą przebywać w parkingu, to powinni zachowywać się tam tak, jak szef Betard Sparty Wrocław Andrzej Rusko. - Współpracowałem z nim 10 lat. Większość prezesów powinna udać się do niego na szkolenie. On jest w parkingu, ale jako obserwator. Gołym okiem widać, że nie wywiera na nikim presji. Jego obecność jest akceptowana przez wszystkich żużlowców. W każdym momencie może pomóc, ale zapewniam, że przez te 10 lat Andrzej Rusko nigdy nie zmienił mojej decyzji. Zawsze dbał o mój autorytet. Jeśli przychodzili podpowiadacze i próbowali coś doradzić, to byli przez niego gonieni. Prezes zawsze mówił, że Marek ma zdecydować sam. I tak było - podsumowuje.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty