- To było pięć fantastycznych lat z Nickim, gdzie zawsze pojawiały się nowe wyzwania. Odczuwam ogromną satysfakcję z tego, że byłem częścią sukcesów Nickiego w ostatnich pięciu latach. Od pewnego czasu myślałem nad tym, aby to wszystko przerwać i więcej czasu poświęcić rodzinie. Praca w roli szefa mechaników jednego z najlepszych żużlowców na świecie pochłania wiele czasu, siedem, a nawet osiem miesięcy w ciągu roku i z tego powodu zazwyczaj w weekend jesteś poza domem. Mam jedenastoletniego syna, który także startuje na żużlu i także potrzebuje wsparcia. To jest dla mnie obecnie priorytetowa sprawa w życiu - mówi Jorgensen, który dodatkowo rozpocznie pracę w firmie RUJ Racing specjalizującej się w rozwijaniu i sprzedaży żużlowych części.
Odejście Jorgensena to z pewnością ogromna strata dla Nickiego Pedersena. Duńczyk nie martwi się jednak takim obrotem sprawy. - Oczywiście odczuwam smutek ze straty dobrego człowieka, ale rozumiem decyzję Johna dotycząca poświecenia się rodzinie i chęci wspomożenia swojego syna, który rozpoczął starty na żużlu. Przede wszystkim, mam już stworzony zespół, dookoła mnie będą odpowiedni ludzie na wszystkich miejscach, więc nie martwię się o swoją przyszłość. Mam już przygotowanych kilka pomysłów, w jaki sposób odpowiednio zastąpić Johna, ale za wcześniej jeszcze na konkrety. Na szczęście jesteśmy w takim etapie sezonu, że nie ma przed nami żadnych turniejów i zawodów, więc mamy mnóstwo czasu na znalezienie odpowiedniej osoby - podkreśla Pedersen.