W tegorocznym finale U-24 Ekstraligi spotkały się zespoły Enea Stali Gorzów oraz Orlen Cellfast Wilków Krosno. W pierwszym meczu, który odbył się na stadionie im. Edwarda Jancarza, górą byli gospodarze, którzy wypracowali sobie dziewięć oczek zaliczki przed rewanżem na Podkarpaciu.
Gorzowianie do Krosna udali się jednak w osłabieniu, bo ze składu wypadł Jakub Stojanowski. - Generalnie ciężar walki miał się opierać na Jasińskim, Pollestadzie i Paluchu. Liczyłem po cichu na Nagela i w sumie to wyszło. Było to ułożone taktycznie tak, by bronić przewagi i udało nam się to zadanie zrealizować - powiedział Stanisław Chomski w rozmowie z "Radiem Gorzów".
W tegorocznych rozgrywkach do 24. roku życia, w barwach Enea Stali wystartowało dziesięciu zawodników i jedna zawodniczka. Niektórzy, aby się rozwijać, poszli na wypożyczenie do innego klubu, jak na przykład Oskar Hurysz. - Nie mogliśmy skorzystać ze składu, jakim zaczynaliśmy, ale cieszę się, że na osłodę wywalczyliśmy złoto - dodał szkoleniowiec.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Kowalski, Woryna, Zmora [CAŁY ODCINEK]
Jednym z liderów gorzowskiej Enea Stali był Wiktor Jasiński. 23-latek w szesnastu meczach zdobył 177 punktów i sześć bonusów. Spotkanie na Podkarpaciu mu jednak nie wyszło, bo wywalczył w nim tylko osiem oczek. A rozpoczął bardzo pechowo.
- Wygrałem start, ale popełniłem błąd i dosłownie spadłem z motocykla. Błądziliśmy w ustawieniach, więc zdobycz jest taka, a nie inna, ale to wypadek przy pracy. Udało nam się wygrać na styku, ale każdy jechał po zwycięstwo i wywalczyliśmy to wszystko na torze - skomentował żużlowiec.
Czytaj także:
Ma konkretny cel na okienko transferowe
Zadają sobie jedno ważne pytanie - "co dalej?"