Jeszcze kilka miesięcy temu nie było pewne to, że w sezonie 2023 zobaczymy Jonasa Jeppesena na żużlowych torach. Duńczyk po fatalnym dla siebie poprzednim roku myślał nawet nad zawieszeniem sportowej przygody.
Ostatecznie na tak drastyczne kroki się nie zdecydował, a na przejście do 2. Ligi Żużlowej. Został zawodnikiem Texom Stali Rzeszów, ale swojej szansy tak naprawdę nie doczekał. Zmienił pracodawcę i został wypożyczony do Trans MF Landshut Devils.
- Nie wiedziałem do końca, co zrobić z tym sezonem. Podpisałem kontrakty w Danii, a w polskiej lidze trafiłem ostatecznie do zespołu z Landshut, co było dobrym ruchem i przyniosło mi dobre rezultaty. Miałem kilka dobrych spotkań, ale cały czas czułem, że czegoś mi brakuje. Może nie wszystko "kliknęło", ale bardziej skupiałem się na tym, by odbudować pewność siebie - powiedział Jeppesen w rozmowie na antenie TV Asta.
25-latek w 1. Lidze Żużlowej wystartował w ośmiu spotkaniach, w których na tor wyjeżdżał do 42 wyścigów. Zdobył 48 punktów i pięć bonusów. W ostatecznym rozrachunku dało mu to średnią 1,262. Jego przygoda z bawarskimi Diabłami dobiegła jednak końca, a w kuluarach mówi się, że może wkrótce podpisać kontrakt z Enea Polonią Piła.
ZOBACZ WIDEO: Falubaz dostał prezenty od rywali. "Jestem pewny ich utrzymania"
Potwierdzać to miało zaproszenie na Memoriał Wiesława Rutkowskiego. - To teraz zdecydowanie inny tor, ale co nieco pamiętam, więc cieszę się z powrotu i staram się wyciągnąć z jazdy jak najwięcej przyjemności. Na pewno byłoby miło tu wrócić. Bardzo lubiłem jeździć dla Polonii w sezonie 2019. Zawsze powtarzałem, że w przypadku pojawienia się dobrej okazji chętnie wrócę. Prawdopodobnie po zawodach siądziemy do rozmów i zobaczymy, co z tego wyjdzie - mówił w sobotnie popołudnie.
Trzykrotny brązowy medalista Drużynowych Mistrzostw Świata Juniorów (2016, 2017, 2019) w 2. Lidze Żużlowej może być wyróżniającą się postacią. Wie jednak, jakich błędów nie popełniać przy wyborze klubu, a przy okazji tej wypowiedzi nie obyło się bez wbicia szpilki w poprzedniego pracodawcę, Tauron Włókniarz Częstochowa.
- Muszę też brać pod uwagę, co będzie dla mnie najlepsze w przyszłym roku. Nie chcę, by wróciły stare demony, gdy sztab szkoleniowy bardzo na mnie naciskał, jednocześnie nie dając mi szans. Wówczas nie masz możliwości pracy nad sobą i według mnie nie tak powinien wyglądać żużel - skomentował.
Czytaj także:
Wskoczył w miejsce Bartosza Zmarzlika i wykorzystał swoją szansę
Motocykl staranował fotoreportera