Żużel. Zaskakujące słowa Mikkela Michelsena. "Może i nie zasłużyliśmy na medale"

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen

Przejście Mikkela Michelsena z Platinum Motoru Lublin do Tauron Włókniarza Częstochowa było jednym z hitów transferowych ubiegłego okienka. Duńczyk jeździł jednak poniżej oczekiwań.

[tag=7034]

[/tag]Mikkel Michelsen był kontraktowany przez Tauron Włókniarz Częstochowa w miejsce Fredrika Lindgrena, czyli na jednego z liderów zespołu. I choć sezon zakończył z drugim wynikiem w zespole i czternastym w PGE Ekstralidze, to średnia biegowa 1,981 jest dla częstochowian rozczarowaniem.

Średnia meczowa indywidualnego mistrza Europy wyniosła z kolei 9,75. Z takim wynikiem trudno mówić o nim, jak o liderze. - To był długi sezon. Miałem kilka upadków, ciało potrzebuje teraz odpoczynku. Po wakacjach siądziemy z zespołem, przeanalizujemy, co dało nam w końcówce sezonu lepsze wyniki i wyciągniemy wnioski - powiedział Michelsen po meczu z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń.

W rozmowie z mediami przyznał, że nie żałuje decyzji, jaką podjął przed rokiem, by zmienić otoczenie i przenieść się do częstochowskiego Włókniarza. Podkreślał, że apetyty były ogromne, bo sięgały nawet złotych medali, ale ostatecznie Lwy kończą sezon z pustymi rękoma.

ZOBACZ WIDEO: Zmarzlik nie był sobą po Grand Prix? "Krew człowieka zalewa"

- Może i nie zasłużyliśmy na medale, ale na pewno nie znaczy to, że żałuję przejścia do Włókniarza. Na pewno nie będę się poddawał. Razem z teamem ciężko pracujemy. Choć nie osiągnęliśmy tego, co założyliśmy, nadal był to sezon na najwyższym poziomie - dodał Michelsen.

Ostatni w tym sezonie występ Michelsena w biało-zielonych barwach można uznać za bardzo udany, bo wywalczył on dwanaście punktów z bonusem. Do tego występu zastrzeżeń mieć nie można, ale zdarzały się też i takie, gdzie jego dorobek wynosił przy Olsztyńskiej sześć-siedem punktów.

- Mam poczucie, że za każdym razem jeździliśmy na innym torze. Nigdy nie był równy czy taki sam. Podobnie było z zespołem, mieliśmy duże wahania. W niedzielę był po prostu dobry dzień dla mnie. Przygotowania do spotkania poszły bardzo dobrze, ale i jestem w dobrym miejscu jeśli chodzi o sprzęt. W takich sytuacjach nawet tor nie przeszkadza - mówił Michelsen w Ekstraliga Media Center.

Kwestia przygotowania toru towarzyszyła Tauron Włókniarzowi Częstochowa przez cały sezon. Zmęczeni tym byli wszyscy, a niektórzy, jak na przykład Jan Ząbik żartobliwie mówili, że pamiętają ten owal sprzed wielu lat i on za wiele się nie różni.

- Cały czas czułem, że znalazłem to, czego na domowe mecze potrzebowałem, po czym tor był przygotowywany zupełnie inaczej. Nie chcę za swoje wyniki winić tylko nawierzchni, bo też miewałem dużo gorsze dni, ale jednak miał duży wpływ. Tym razem wszystko zagrało, ale było to za mało, by zdobyć medal - zakończył Michelsen.

Czytaj także:
Rewolucja w składzie Arged Malesy. Trener tłumaczy, skąd takie zmiany
Ząbik o częstochowskim torze. "Pamiętam, kiedy ja jeździłem i nie różni się za wiele"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty