Wychowanek klubu z Wielkopolski w tegorocznych zmaganiach w 1. Lidze Żużlowej pojawił się na torze w 48 wyścigach, wygrywając sześć z nich. Najczęściej, bo 16 razy, zajmował jednak czwartą lokatę.
Łącznie wywalczył 53 "oczka" i 13 bonusów, co przełożyło się na średnią 1,375 punktu na bieg. Taki wynik uplasował go na 42. pozycji wśród najskuteczniejszych zawodników rozgrywek.
Mimo wszystko od 20-latka oczekuje się czegoś więcej, szczególnie patrząc na jego początki z żużlem. Sam zainteresowany przyznał, że na tegoroczne rezultaty wpłynęła kontuzja z początku sezonu odniesiona w spotkaniu ligowym w Gdańsku. Po powrocie na tor potrzebował trochę czasu, aby wrócić do właściwej formy.
ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik zdradził, co go napędza. "Wtedy czuję się wolnym człowiekiem"
- Generalnie jednak uważam, że zrobiłem w tym sezonie mały krok do przodu. Pewnie, że liczyłem na to, że będzie jeszcze lepiej, ale nauczyłem się jeść małymi łyżeczkami. Kiedy spojrzy się na moją średnią w U-24 Ekstralidze, czy DMPJ, a także fakt, że awansowałem po raz pierwszy w karierze do finału MIMP i zdobyłem wraz z kolegami medal MMPPK, to można ocenić ten sezon pozytywnie - powiedział w rozmowie z infostrów.pl Sebastian Szostak.
Ten rok był przełomowy dla zawodnika Arged Malesy, gdyż przeszedł na kontrakt zawodowy, a więc o wiele więcej zależało od niego samego, szczególnie pod względem finansowym oraz organizacyjnym. Jego zdaniem na pewno była to dobra decyzja, dzięki której przed kolejnym sezonem ma już zbudowaną pewną bazę, która powinna zaprocentować w kolejnym roku.
- Gdy się startuje i w miarę dobrze punktuje, to sytuacja jest stabilna. Wówczas można sobie pozwolić na zakup różnych nowych części oraz testować pewne rzeczy. Jeśli natomiast się nie jeździ, tak jak ja na początku sezonu, to trzeba trochę oszczędzić, żeby funkcjonować w miarę normalnie. Sam się na to zdecydowałem i na pewno nie żałuję tej decyzji. Cieszę się, że podjąłem wyzwanie, bo dzięki temu jestem już krok do przodu - zdradził zwycięzca Łańcucha Herbowego z 2020 roku.
20-latek od początku swojej kariery był dobrym startowcem, ale często zarzucano mu brak umiejętności wyprzedzania na dystansie oraz zbyt małą agresję czy zdecydowanie w trakcie biegów. Sam zainteresowany ma świadomość, że jest to jego bolączką, przede wszystkim w rozgrywkach ligowych. Aczkolwiek cały czas pracuje nad tym i wierzy, że uda się to pokazać już w sezonie 2024.
- W tym roku, może nie do końca w zawodach ligowych, ale w juniorskich czy U-24 Ekstralidze, często wyprzedzałem kolegów po trasie. Ja sam czasami nawet tego nie dostrzegałem. Uświadomili mi to trener czy psycholog, że w tej kwestii była poprawa. Teraz trzeba to przełożyć również na mecze ligowe, skoro potrafiłem wyprzedzać w zawodach młodzieżowych. W tym roku sam sobie potwierdziłem, że umiem to robić - podsumował Sebastian Szostak.
Czytaj także:
- Żużel. Wymieniają praktycznie cały skład. Klub pożegnał ośmiu zawodników
- Rosjanin chce śpiewać polski hymn. "Dokonałem wyboru"