Wysokie pozycje Martina Vaculika i Roberta Lamberta w końcowej klasyfikacji cyklu Speedway Grand Prix sprawiły, że w gronie piętnastu stałych uczestników przyszłorocznych mistrzostw świata znalazł się również Jan Kvech.
Droga Czecha do Grand Prix wiodła przez turniej Challenge. Na torze w Gislaved zapisał przy swoim nazwisku dziesięć punktów i zajął wysokie piąte miejsce. Później musiał trzymać kciuki za wspomnianego Słowaka i Brytyjczyka.
Teraz czekają go nowe wyzwania. Reprezentant naszych południowych sąsiadów chce zrealizować jeden cel.
ZOBACZ WIDEO: Czy Janusz Kołodziej marnuje się w Fogo Unii Leszno?
- Bardzo się cieszę z awansu do Grand Prix. Chcę się tam dobrze zaprezentować i utrzymać na kolejny rok. Rozgrywki ligowe w Polsce i mistrzostwa świata to dla mnie priorytet w sezonie 2024 - powiedział Kvech w rozmowie z falubaz.com.
Zawodnik nie zamierza wyznaczać sobie innych planów na kolejny sezon. - Nie mam jakiegoś jednego głównego celu. Chcę się po prostu dobrze przygotować do tego sezonu i później zdobywać jak najwięcej punktów w każdych zawodach - dodał.
Kvech obecnie wraca do zdrowia po kontuzji, której nabawił się pod koniec sezonu. Miał szansę zostać mistrzem kraju, ale upadek podczas treningu przed finałową rundą IM Czech przekreślił jego marzenia o sukcesie.
Jak się obecnie czuje? - Do momentu kontuzji było wszystko ok. Niestety we wrześniu złamałem dwie kości w ręce i nie mogłem tego sezonu dokończyć. Aktualnie jest już prawie wszystko dobrze. Powoli wracam do pełni zdrowia. Przechodzę teraz rehabilitację i zapominam o tym przykrym zdarzeniu - skomentował.
Czytaj także:
1. Tyle mu wystarczyło, by podać sobie rękę ze Skrzydlewskim. "To był mój cel"
2. Niespodziewana decyzja. Świeżo upieczony mistrz Polski kończy karierę