Żużel. Miał większy talent od Zmarzlika. W czwartek obchodzi 29. urodziny

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki

Piotr Pawlicki to bez wątpienia jedna z bardziej kontrowersyjnych postaci w żużlu. Wielu twierdzi, że leszczynianin miał wszystko, aby stać się jedną z największych gwiazd. Tak się do tej pory nie stało. Dlaczego 29-latek nie wykorzystał potencjału?

Urodził się 30 listopada 1994 roku. Licencję żużlową z kolei zdobył 16 lat później w barwach Unii Leszno i już od razu pokazał sporo potencjał, choć przede wszystkim w zawodach młodzieżowych.

Piła na początek

W lidze zadebiutował jednak w Stokłosa Polonii Piła na trzecim szczeblu rozgrywkowym. Wszystko po nieudanych negocjacjach ze swoim macierzystym zespołem. Chętnych na młodego zawodnika było wielu, ale ostatecznie został wypożyczony na północ Wielkopolski. Udał się zresztą tam razem z bratem Przemysławem.

Piotr Pawlicki z miejsca stał się gwiazdą drugiej ligi, zdobywając średnio blisko 2,4 punktu na jeden bieg. Lepszy w drużynie był od niego wyłącznie starszy brat. Co ciekawe, w tej samej ekipie ścigał się również Jason Doyle, ale do wyników rodzeństwa z Leszna trochę mu brakowało. Pilanie ligę wygrali, ale awansu nie wywalczyli z powodu kłopotów finansowych. Ówczesny 16-latek zdobył także złoto mistrzostw Europy par.

ZOBACZ WIDEO: Nowy system rozgrywek. Czy w PGE Ekstralidze pojawią się etatowi rezerwowi?

Lepszy od Zmarzlika

Piotr niemal od samego początku uchodził za ogromny talent, który pokazał jeszcze przed zdobyciem licencji. Sławomir Kryjom w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że popularny "Piter" wyróżniał się od samego początku i bardzo szybko łapał żużlową wiedzę, a różne rzeczy przychodziły mu łatwiej niż rówieśnikom. Oczywiście w tym pomogło pochodzenie, bo przecież jego ojciec również był żużlowcem.

- Na początku jego drogi miałem wrażenie, graniczące z pewnością, że zrobi zdecydowanie większą karierę od Bartosza Zmarzlika. Aczkolwiek widzimy teraz, gdzie jest wychowanek Stali Gorzów, a gdzie Piotrek. Wydaje się, że w pewnym momencie trochę się pogubił i teraz szuka swojej drogi na nowo - powiedział menadżer, który w latach 2001-2010 pełnił funkcję kierownika leszczyńskiej drużyny.

To właśnie o tym ogromnym potencjale mówią wszyscy, gdy zostaną zapytani o młodszego z braci Pawlickich. Zresztą w wieku juniorskim odnosił wielkie sukcesy. W 2014 roku został indywidualnym mistrzem świata juniorów, a dwukrotnie krążek tego samego koloru zdobył z reprezentacją. W 2016 i 2017 roku zdobył za to złoto Drużynowych Mistrzostw Świata. Na koniec wieku młodzieżowca osiągnął średnią 2,192, co do teraz jest jego najlepszym rezultatem. Awansował również do Speedway Grand Prix.

Wówczas wydawało się, że Polska będzie miała kolejnego wielkiego zawodnika. Pierwszy rok w gronie seniorów nie był łatwy. W najlepszej żużlowej lidze świata radził sobie słabiej, a w Indywidualnych Mistrzostwach Świata miał bardzo trudny początek. Ostatecznie jednak zajął szóstą lokatę w klasyfikacji generalnej i stanął raz na podium pojedynczej rundy.

Kolejne sezony w elicie były zdecydowanie lepsze, a jego średnia biegowa zawsze wynosiła około dwóch "oczek". W 2017 roku jednakże nie dał rady utrzymać się w Grand Prix, choć udało mu się wygrać turniej na Łotwie. Później do cyklu już nie powrócił. Z Unią Leszno z kolei świętował wielkie sukcesy, zdobywając z nią cztery mistrzostwa Polski z rządu. Po sezonie 2020 było już jednak zdecydowanie gorzej.

Przyczyny niewykorzystania potencjału

Od tej pory aż do 2023 roku nie był w stanie nawiązać swoimi rezultatami do tych sprzed lat. Wojciech Dankiewicz nie ukrywa, że Pawlickiego zdecydowanie stać na więcej i do tej pory jeszcze tego nie udowodnił. - Jest to talent czystej wody, ale zabrakło mu tego, co Bartosz Zmarzlik znalazł w swojej rodzinie. Gdyby chciał postępować tak, jak czterokrotny indywidualny mistrz świata lub Tomasz Gollob, to miałby ogromne szanse wrócić do najwyższego poziomu - stwierdził z kolei Władysław Komarnicki.

Trudno jednak jednoznacznie stwierdzić, co stoi za słabszą postawą Piotra Pawlickiego. Zdaniem honorowego prezesa Stali Gorzów może chodzić o brak wystarczającego wsparcia i spokoju. Inni zwracają uwagę na mentalność.

- Moim zdaniem w pewnym momencie trochę się pogubił, ale tak bywa, gdy jest się młodym. Każdy z nas ma słabsze okresy. Teraz jednak jest już dojrzalszy i z pewnością inaczej na to spogląda. Myślę, że w ostatnich dwóch lub trzech latach przewartościował swoje podejście, które jest bardziej profesjonalne - powiedział Dankiewicz.

Jeszcze może być na szczycie

Nasi rozmówcy twierdzą, że czwartkowego jubilata stać na powrót do światowej czołówki, a pomóc w tym powinno inne nastawienie, które już jest zauważalne. Co więcej, w opinii Dankiewicza największy problem w tym momencie stanowi sprzęt. Jeśli z tym upora się leszczynianin, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby znów jeździł w Speedway Grand Prix. Pomóc w tym powinna też wspólna jazda z Przemysławem w Enea Falubazie Zielona Góra.

- Piotr nadal jest stosunkowo młodym zawodnikiem i tak naprawdę dopiero wchodzi w najlepszy wiek dla żużlowca. Na pewno zawsze był tytanem pracy i nikt tego nie może mu odebrać. Myślę, że jeszcze nie raz nas zaskoczy. Sam sobie już kiedyś wywalczył miejsce Grand Prix - przypomniał z kolei Sławomir Kryjom.

Czytaj także:
Żużel. Co z przyszłością Kolejarza Rawicz? Mamy komentarz miasta!
Po bandzie: Sanatorium pod Neptunem? [FELIETON]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty