21 marca 1993 roku na torze w Zielonej Górze odbywał się sparing pomiędzy miejscowym Morawskim a Unią Leszno. W jednym z wyścigów na prowadzeniu znalazł się Andrzej Zarzecki.
22-latek szykował się do pierwszego sezonu w gronie seniorów. Jako młodzieżowiec z roku na rok stale podnosił swoje umiejętności, notował także coraz lepsze wyniki. Był wielką nadzieją zielonogórskiego żużla.
Gdy znajdował się na czele stawki, został uderzony przez jeden z motocykli. Następnie wjechał z pełną prędkością w drewnianą bandę. Stwierdzono u niego połamane żebra i przebite płuco, złamanie obojczyka i łopatki...
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Gośćmi: Jensen, Krużyński, Cegielski i Szymański
Zaczął od motorynki
Żużel poznał już jako bardzo młody chłopak. Wraz z rodzeństwem i tatą jeździł na każdy mecz. Gdy ogłoszono konkurs, w którym nagrodą były treningi w szkółce, zgłosił się od razu.
Za przeciwników miał znacznie roślejszych od siebie rywali, w dodatku na znacznie większych motocyklach. 13-letni wtedy Andrzej Zarzecki zwyciężył. Wygrał miejsce w szkołce.
"Ojciec zgodził się od razu, mama nie chciała" - czytamy w reportażu "Gazety Wyborczej" z 2003 roku. "Kupił więc kwiaty i na kolanach prosił o zgodę" - dodano.
Gdy nawet to zawiodło, zaszantażował swoją mamę. Zapowiedział jej, że gdy zostanie pełnoletni, sam zgłosi się do szkółki, ale będzie miał żal do końca życia. Renata Zarzecka w końcu uległa.
Był w kadrze
W rozgrywkach ligowych zadebiutował w 1988 roku. Trzy lata później był już w reprezentacji Polski startującej w test meczach z udziałem juniorów. Zdobył także mistrzostwo kraju ze swoim klubem.
Z roku na rok notował coraz lepsze występy, choć na pierwsze ligowe zwycięstwo musiał poczekać do 1991 roku. W kolejnym sezonie "trójek" zdobył już 20 i osiągnął wysoką średnią na poziomie 1,759 pkt/bieg.
- W klubie trzymał z Arturem Pawlakiem i Tomaszem Krukiem. Wzorem był oczywiście Andrzej Huszcza - wspominała mama zawodnika.
Tragedia na sparingu
Przed sezonem 1993 oczekiwania wobec Zarzeckiego rosły. Wkraczał w wiek seniora, co miało być dla niego wielkim sprawdzianem. Już w trakcie sparingu z Unią Leszno doszło do tragedii...
Na pierwszym okrążeniu piątego wyścigu postawiło motocykl Macieja Jaworka, a w jego tylne koło uderzył Paweł Jąder. Uderzony motocyklem rywala Zarzecki nie miał szans. Uderzył z impetem w drewnianą bandę.
Mimo rozległych obrażeń w szpitalu odzyskał przytomność. Wydawało się, że wróci do zdrowia. Jego stan z każdym dniem jednak się pogarszał. Z powodu postępującej niewydolności układu oddechowego trafił na OIOM.
Przegrana walka
Trzy dni po wypadku Zarzecki zmarł. W ostatnim pożegnaniu brało udział ponad 5 tys. osób.
- To był mój pupil, dokładnie go poznałem podczas wspólnych wyjazdów. Wielokrotnie podkreślał, że oddałby wszystko, żeby jeździć z najlepszymi, od których mógłby się jeszcze uczyć. Dla mnie osobiście był nadzieją na lepszą przyszłość polskiego żużla - mówił Stanisław Bazela, ówczesny kierownik młodzieżowej kadry, w rozmowie z "Gazetą Lubuską".
Andrzej Zarzecki wystąpił w 57 meczach ligowych, w których zdobył 195 punktów z 35 bonusami. W trakcie krótkiej kariery zdołał wywalczyć złoto Drużynowych Mistrzostw Polski (1991) oraz Drużynowego Pucharu Polski (1992). Stawał także na podium MMPPK i Srebrnego Kasku. W 1992 roku dotarł do finału IMP, w którym był 10.
Gdyby żył, w czwartek (30 listopada) skończyłby 52 lata. Dodajmy, że zaledwie trzy miesiące później w wypadku na torze zginął jego kolega Artur Pawlak.
Czytaj także:
- Zmienili przepis dotyczący zawodników z PGE Ekstraligi. "To bonus"
- Nie będzie litości. Wiadomo, co czeka Kolejarz po zatrzymaniu prezesa