Tai Woffinden na arenie międzynarodowej reprezentuje Wielką Brytanię, ale trzykrotny mistrz świata dzieciństwo spędził w Australii i tam czuje się jak w domu. Dlatego regularnie po zakończeniu rywalizacji na Starym Kontynencie wybiera się w podróż na Antypody, by tam naładować baterie. Zachęca do tego pogoda panująca obecnie w Australii, gdzie mamy lato.
Wyjątkiem były lata pandemii COVID-19, kiedy to ze względu na obostrzenia Woffinden nie wybrał się w podróż na drugi koniec świata. 33-latek mówił później, że było to dla niego ciosem, bo nie mógł odpowiednio wypocząć mentalnie po trudach związanych z rywalizacją w PGE Ekstralidze i Speedway Grand Prix.
Problem Woffindena polega na tym, że jego Betard Sparta Wrocław pod koniec roku organizuje tradycyjną galę podsumowującą i zapowiadającą kolejny sezon. Dlatego trzykrotny mistrz świata musiał przerwać swój urlop w Australii, aby przylecieć do stolicy Dolnego Śląska.
ZOBACZ WIDEO: Cechuje ich czystość i precyzja latania. "Rysujemy na niebie"
"Zamierzam przelecieć pół świata na jeden dzień, a potem wrócić 'wielkim ptakiem' do Australii" - napisał Woffinden w mediach społecznościowych.
Biorąc pod uwagę ceny biletów lotniczych, jednodniowa wyprawa Woffindena do Polski będzie kosztować ok. 12-15 tys. zł. Wszystko zależy od tego, czy Brytyjczyk wziął ze sobą na pokład dodatkowy bagaż rejestrowany i jaką linię lotniczą wybrał. Biorąc jednak pod uwagę, że mówimy o jednym z najlepiej zarabiających żużlowców w PGE Ekstralidze, takie poświęcenie można zrozumieć.
Woffinden mógł też poczekać z wyprawą do Australii do grudnia. Wtedy uniknąłby konieczności podróżowania przez "pół świata" do Wrocławia na jeden dzień. Tyle że straciłby wtedy kilka tygodni na Antypodach. Były mistrz świata przebywa w Australii od drugiej połowy października.
Czytaj także:
- Pod taką nazwą pojedzie Polonia Bydgoszcz. Jest nowy kapitan
- Co z przyszłością Kolejarza Rawicz? Mamy komentarz miasta!