Żużel. Unia Leszno komentuje brak licencji. Prezes ma pretensje do PZM

WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Janusz Kołodziej

Najbardziej utytułowany klub żużlowy w historii i jeden z symboli PGE Ekstraligi, Fogo Unia Leszno, nie otrzymała w pierwszym terminie licencji na starty w przyszłorocznych rozgrywkach. To efekt sporu o opłaty szkoleniowe. Klub nie chce ich płacić.

- Zasygnalizowano nam już bardzo wyraźnie, że albo do kolejnego wtorku zapłacimy 40 tysięcy złotych opłaty szkoleniowej, albo nie będzie dla nas miejsca w PGE Ekstralidze - przyznaje wprost prezes leszczyńskiego klubu, Piotr Rusiecki.

Fogo Unia Leszno jest jednym z trzech zespołów, które otrzymały odmowę przyznania licencji właśnie z powodu trwającego sporu o płatności wynikające z regulaminu szkolenia.
Szkółka w Lesznie od lat słynie wychowywania najlepszych młodych zawodników. Wystarczyło jednak, by w 2022 roku adeptów było mniej, a klub jest zmuszony zapłacić 40 tysięcy złotych na rzecz klubów, które co prawda szkolą gorzej, ale rok temu mogły się pochwalić większą liczbą zdobytych licencji.

- W naszym przypadku nie chodzi o pieniądze, ale o zasady. Wydajemy gigantyczne pieniądze na szkolenie zawodników i nikt nie ma wątpliwości, że robimy to dobrze. Mimo to każe się nam dodatkowo płacić na rzecz klubów, które na szkółkę przeznaczają mniejsze pieniądze, a po licencji większość wychowanków kończy karierę. Nie zgadzam się na to, dlatego jestem przeciwnikiem płacenia tej opłaty - dodaje Rusiecki.

ZOBACZ WIDEO: Nowy system rozgrywek. Czy w PGE Ekstralidze pojawią się etatowi rezerwowi?

Klub skierował sprawę do Trybunału PZM, ale ten wciąż nie zdołał się zebrać, by podjąć decyzję. Jest już pewne, że wniosków Fogo Unii, ebut.pl Stali Gorzów i Arged Malesy Ostrów nie uda się rozpatrzeć do 20 grudnia, gdy Prezydium Zarządu Głównego PZM będzie podejmowało ostateczną decyzję o licencjach.

- To boli mnie najbardziej. Sprawa jest ważna dla polskiego żużla, a PZM opóźnia rozstrzygnięcie w tej sprawie, a dodatkowo zmusza nas do wpłacenia pełnej kwoty na swoje konto. Nie rozumiem, dlaczego Trybunał PZM nie może zebrać się w najbliższych dniach i zdecydować o tej sprawie. Te przepisy były od początku absurdalne, a zamiast szybko to rozwiązać, to wszystko przeciąga się w czasie - zauważa prezes Unii.

Leszczynianie nie wypracowali jeszcze swojego ostatecznego stanowiska w tej sprawie. Jeśli do najbliższego wtorku nie wpłacą pieniędzy do PZM, to ryzykują, że faktycznie w przyszłym roku w PGE Ekstralidze zabraknie dla nich miejsca. To byłby szok dla całego leszczyńskiego środowiska, a działaczom trudno byłoby się z tego wytłumaczyć. Zwłaszcza, że w ich przypadku chodzi o niewielką kwotę.

- Nie wiem co zrobimy, bo ja sam nie będę podejmował tej decyzji. Spotkamy się w gronie właścicieli i dopiero wtedy zdecydujemy, co robić. Ja nie chcę płacić tej opłaty, bo nie uważam, że mamy problem ze szkoleniem - podsumowuje Rusiecki.

Czytaj więcej:
Pięć klubów otrzymało odmowę
Dziwne sformułowanie w komunikacie. Dotyczy choćby Falubazu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty