Timo Lahti pochodzi z fińskiej miejscowości Kouvoli. W swojej dotychczasowej karierze sięgnął po dwanaście złotych medali krajowego czempionatu - siedem razy wśród seniorów oraz pięciokrotnie w kategorii młodzieżowej. Ponadto ma na swoim koncie kilka tytułów drużynowej rywalizacji w ojczyźnie.
Od nowego sezonu Lahtiego zobaczymy w innych barwach. Żużlowiec zdecydował się kontynuować karierę jako reprezentant Szwecji. Zawodnik w rozmowie z WP SportoweFakty przyznał otwarcie, że to była konieczna decyzja.
- Jestem obywatelem Finlandii oraz Szwecji, więc jest to wyłącznie mój wybór. Mam 31 lat i mam nadzieję, że przede mną jeszcze jakieś dziesięć laty jazdy. Czuję, że ścigając się dla reprezentacji Szwecji mogę odnieść więcej sukcesów. Tym bardziej, że żużel w Finlandii jest tak naprawdę sportem wymierającym i nie widzieliśmy szans na to, by w trakcie mojej kariery ta sytuacja się zmieniła - powiedział Lahti w rozmowie z naszym portalem.
Dla fińskiego żużla jest to ogromna strata, której nie uda się w żaden sposób załatać. Lahti od lat był filarem reprezentacji, o której sile teraz stanowić będą Tero Aarnio, Jesse Mustonen, czy Antti Vuolas. Jak federacja zareagowała na decyzję 31-latka?
ZOBACZ WIDEO: Zmarnowany potencjał U-24 Ekstraligi? Prezes odpowiada
- Nie mają do mnie żadnej urazy, wspierają mnie i rozumieją moją obecną sytuację. Moim celem jest medal w Drużynowym Pucharze Świata oraz w Speedway of Nations. Czuję, że reprezentacja Szwecji daje mi o wiele większe szanse na to, by to zrobić, bo jest to o wiele bardziej profesjonalna ekipa oraz ma zdecydowanie mocniejszy zespół - dodał nasz rozmówca.
W środowisku przebąkiwało się, jakoby Lahti miał w ostatnim czasie otrzymać ultimatum od Szwedów związane z krajowymi rozgrywkami. Od lat ścigał się tam na fińskiej licencji, a rzeczona sprawa miała dotyczyć jej przedłużenia. Miało być ono możliwe tylko w przypadku zmiany reprezentacji.
- Faktycznie, od 2015 roku w Szwecji ścigam się z krajowym dokumentem, ale nie byłem liczony jako szwedzki zawodnik. Rozumiałem to, ale dla mnie było to bez różnicy. Niezależnie od tego, jaka flaga widnieje przy moim nazwisku, to muszę zdobywać punkty - przyznał Timo Lahti.
Czytaj także:
1. Po fatalnym wypadku otarł się o śmierć. "Miałem bardzo ponure momenty"
2. Rywalizacja z nim napędzała Taia Woffindena. Chcieli coś sobie udowodnić