Żużel. Lubelski talent pod skrzydłami Hansa Nielsena. Ma z tym związany konkretny plan

Facebook / Dawid Grzeszczyk Racing / Na zdjęciu: Dawid Grzeszczyk
Facebook / Dawid Grzeszczyk Racing / Na zdjęciu: Dawid Grzeszczyk

Dawid Grzeszczyk jest jednym z utalentowanych wychowanków Motoru Lublin. W najbliższym sezonie doświadczenie będzie zbierał jednak w Krajowej Lidze Żużlowej pod okiem samego Hansa Nielsena.

Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: W ostatnim czasie trafiłeś na wypożyczenie do Enea Polonii Piła. Dużo było ofert i zapytań z innych klubów?

Dawid Grzeszczyk, zawodnik Platinum Motoru Lublin i Enea Polonii Piła: Kilka tych ofert spłynęło. Dokonaliśmy takiego, a nie innego wyboru i uważam, że zrobiłem dobry ruch.

Miałeś jakiś wpływ na podejmowaną decyzję co do klubu, do którego zostaniesz wypożyczony, czy to raczej kwestia oddelegowania przez Motor?

Decyzję podejmowaliśmy w pewnym wąskim gronie, w którym oprócz mnie byli również moi rodzice oraz trenerzy. Nie było zatem tak, że to klub wybrał za mnie.

Czym zatem kierowaliście się przy wyborze drużyny, w której będziesz nabierał ligowego doświadczenia?

Wiadomo, że chodziło o to, abym jak najwięcej się nauczył. Kierowaliśmy się właśnie tym aspektem oraz tym, abym cały czas jeździł.

Hans Nielsen był jakimś czynnikiem przemawiającym za Polonią?

Z pewnością jest to niewątpliwie wzór do naśladowania w tym sporcie. Był na pewno jednym z czynników, który zadecydował o naszym wyborze pilskiego klubu.

Współpraca z legendą światowego żużla u progu kariery. Lepiej trafić nie mogłeś, a wielu twoich rówieśników będzie mogło ci pozazdrościć.

Naturalnie. Będę próbował wyciągnąć z tego jak najwięcej się da.

Nie obawiasz się pilskiego toru, który jest bardzo trudnym wyzwaniem dla wielu juniorów, ale i starszych zawodników?

Jeszcze nie miałem okazji do jazdy na tym torze, ale myślę, że szybko się z nim zapoznam i nie będzie z nim problemów.

Można powiedzieć, że jak okiełznasz pilski tor, to już żaden w Polsce nie będzie ci straszny.

Taką mam nadzieję (uśmiech).

Masz dopiero szesnaście lat i jeszcze nie zadebiutowałeś w rozgrywkach ligowych, ale masz realną szansę na rolę lidera formacji młodzieżowej Enea Polonii Piła. Jesteś gotowy na takie wyzwania?

Ja po prostu zamierzam robić swoje. Wyniki i reszta, co przyniesie czas, to będzie wypadkowa całych moich starań.

Ta perspektywa potencjalnego lidera wśród juniorów dodatkowo mobilizuje, czy jednak przytłacza?

Zdecydowanie motywuje i mobilizuje, aby dać z siebie jak najwięcej.

A jak reagujesz na wszystkie komentarze i opinie na swój temat? Bardzo szybko przypięto ci łatkę utalentowanego zawodnika, z którym w Lublinie będą wiązane duże nadzieje. To siedzi gdzieś z tyłu głowy i buduje presję?

Staram się nie czytać nic na swój temat, ale jak już się zdarzy, to raczej nie robi to na mnie dużego wrażenia.

Jak już rozmawiamy o sferze mentalnej, to chciałem na chwilę cofnąć się do zeszłego sezonu. Podczas Speedway Ekstraliga Camp zaliczyłeś koszmarny upadek, którego konsekwencją było złamanie kości udowej. Jak ta poważna kontuzja wpłynęła na ciebie?

Cały czas myślałem tylko o jednym - o powrocie do żużla. Czułem się źle z tym, że ominęło mnie kilka ważnych zawodów, ale starałem się tym nie przejmować. Byłem nastawiony na szybką rehabilitację i powrót na tor.

Czyli nie pojawiła się żadna taka chwila zwątpienia, że może jednak żużel jest zbyt niebezpiecznym sportem i lepiej go porzucić?

Nie, nigdy nie było pomysłu, aby zaprzestać jazdy na żużlu. Od początku wiedziałem, jak niebezpieczny jest to sport i liczyłem się z tym, jakie mogą być konsekwencje.

Ty do żużla trafiłeś z motocrossu, gdzie ścigałeś się od młodego wieku. Czym pociągał cię speedway, że mimo jazdy w tej odmianie motosportu, cały czas myślałeś i wiązałeś swoją przyszłość z żużlem?

Motocross traktowałem bardziej jako zabawę, a jak pierwszy raz zobaczyłem wyścigi na żużlu, to bardzo chciałem tego spróbować.

I nigdy nie było takiej myśli, że skoro już jeździłeś tyle lat na crossie, to już zostać w tym sporcie i iść śladami, chociażby Macieja Więckowskiego?

Nie, to był odpowiedni początek do uprawiania żużla i dobra zabawa. W tamtym momencie nie myślałem jeszcze o zawodowym uprawianiu sportu motorowego.

Oglądałeś niedawne zawody MotoZ FIM SuperEnduro World Championship w Krakowie? Podobała ci się rywalizacja na torze, jak i cała otoczka wokół imprezy?

Całego wydarzenia nie widziałem, ale urywki i wyglądało to naprawdę bardzo dobrze.

Jakie cele stawiasz sobie na kolejny sezon?

Ten sport jest tak nieprzewidywalny, że nie mam w zwyczaju stawiania sobie celów. Chcę jeździć jak najwięcej i dawać z siebie 100 procent przy każdej możliwej okazji.

Na chwilę chciałem jeszcze wrócić do Motoru Lublin. Wypożyczenie ma ci pomóc nabrać doświadczenia, ale wiadomo, że pewnie marzeniem jest reprezentowanie macierzystego klubu. Wiktora Przyjemskiego i Bartosza Bańbora wygryźć ze składu za rok będzie jednak piekielnie trudno.

Oczywiście, że chciałbym wystąpić w PGE Ekstralidze i to w zespole, w którym to wszystko się zaczęło. Ciężko mi jednak powiedzieć na ten moment, jak to się wszystko potoczy.

Rozmawiałeś już z działaczami i sztabem szkoleniowym o tym, co może być za rok o tej porze? Jaka może być twoja rola, czy raczej ponownie przyjdzie ci poszukać klubu na wypożyczenie?

Nie, jeszcze nie odbyliśmy takich rozmów. Na razie skupiam się na tym, co będzie w tym sezonie.

Czytaj także:
- Ten rok może należeć do nich. Na tych polskich 15- i 16-latków warto zwrócić uwagę
- Dla nich to był ostatni sezon na torach. W tym gronie wielu Polaków

Źródło artykułu: WP SportoweFakty