Jako 15-latek został mistrzem świata. Awans do IMŚ jest dla niego priorytetem [WYWIAD]

Facebook / Racing Team Spiller / Na zdjęciu: Daniel Spiller
Facebook / Racing Team Spiller / Na zdjęciu: Daniel Spiller

- Moim celem jest dostać się do podstawowej stawki uczestników mistrzostw świata i jestem pewien, że w przyszłości usłyszycie o mnie nieco więcej - powiedział Daniel Spiller w rozmowie z WP SportoweFakty.

W tym artykule dowiesz się o:

Daniel Spiller urodził się 13 maja 1998 roku w Wielkiej Brytanii. Od 3. roku życia mieszka jednak w Niemczech i to barwy tego kraju reprezentuje na arenach międzynarodowych, choć posiada dwa obywatelstwa. Jako junior uchodził za wielki talent, któremu wróżono bogatą w sukcesy kariery.

Konrad Cinkowski, WP SportoweFakty: Jak zaczęła się u ciebie przygoda z czarnym sportem?

Daniel Spiller, reprezentant Niemiec w Longtracku, Indywidualny Mistrz Świata w klasie 250cc z 2013 roku: Jeździłem na motocrossie i szukaliśmy nowego miejsca do treningów. Widzieliśmy, że w internecie AC Landshut zachęcało dzieciaki do treningów motocrossowych, na trawie obok toru żużlowego. Zdecydowaliśmy się podjechać na miejsce, gdzie zapytano nas, czy nie chcemy spróbować potrenować na torze żużlowym. Od tego momentu zostaliśmy z rodziną zarażeni tym "wirusem", jakim jest czarny sport.

Od początku swojej przygody z żużlem uchodziłeś za bardzo utalentowanego zawodnika, co udowodniłeś w 2013 roku, kiedy zostałeś mistrzem świata w klasie 250cc. To był moment, w którym uwierzyłeś, że możesz zostać wielkim sportowcem i w przyszłości powtórzyć wyczyn Egona Mullera?

Było to dla mnie ogromne osiągnięcie. To tylko pokazało, że ta ciężka praca, którą wkładałem do tamtego momentu, po prostu się opłaciła. Nigdy nie nakładałem jednak na siebie zbyt dużej presji, choć wiadomo, że zależało nam wszystkim na jak najlepszych wynikach. Zawsze jednak priorytetem były rezultaty w szkole. W sporcie jednak wiedziałem, że jesteśmy na dobrej drodze, by osiągnąć świetne wyniki, a mistrzostwa świata to potwierdziły.

ZOBACZ WIDEO: Kulisy okienka transferowego. ZOOleszcz GKM miał więcej opcji

Dziś młodym chłopakom szybko przypina się łatkę utalentowanego zawodnika i nie każdy sobie z tym radzi. Jak ty panowałeś wtedy z komentarzami na swój temat i czy odczuwałeś presję związaną z większymi oczekiwaniami?

Jeśli mam być szczery, to nie czytałem nic na swój temat. Skupiałem się po prostu na tym, aby wypaść jak najlepiej.

Nie można ci odmówić ambicji i pracowitości. Jednak twoja kariera nie poszła tak, jakby można było tego oczekiwać. Dwa medale mistrzostw Niemiec juniorów to twoje jedyne sukcesy na klasycznym torze. Co twoim zdaniem okazało się kluczowe, że nie rozwinąłeś się tak dobrze?

Uważam, że mogę być zadowolony ze swojej kariery. W 2015 roku ścigałem się dla Eastbourne Eagles w Wielkiej Brytanii, a także miałem okazję do rywalizacji w mistrzostwach świata juniorów w Lesznie oraz w Pardubicach (w 2017 roku). Odkąd zawitałem na Wyspy, to miałem kilka podpisanych kontraktów, a także okazję poznania żużla w Polsce. Lata 2016-2020 były dla mnie pod znakiem nauki i robienia dyplomu inżyniera, co też odbiło się na kilku moich występach. Uznałem jednak, że zanim podejmę się wyzwań związanych z rolą zawodowego żużlowca, to chcę mieć kwalifikację. Biorąc zatem pod uwagę fakt, że bardziej skupiałem się na nauce niż na sporcie, to mogę być zadowolony z tego, co osiągnąłem.

W 2020 roku zakończyłem studia. W czasie pandemii COVID-19 postanowiłem przejść na zawodowstwo i to mnie zgubiło. Pomimo ofert i możliwości startów w Polsce, czy w Wielkiej Brytanii, przy kwalifikacjach zawodowych ryzyko było dla mnie niewarte świeczki.

Co z perspektywy czasu zrobiłbyś inaczej?

Nic. Naprawdę, jestem zadowolony ze swoich osiągnięć na żużlu i teraz wierzę na dobrą karierę na długim torze.


Jednak biorąc pod uwagę sukces z 2013 roku oraz dwa medale mistrzostw Niemiec juniorów, to chyba można czuć lekki niedosyt, że ta kariera tak się potoczyła.

Nic z tych rzeczy. Oprócz tego, że miałem dwa medale mistrzostw Niemiec na 500cc, to byłem też mistrzem kraju w 250cc i 50cc. Skupiałem się na nauce, startowałem raz, czasem dwa razy w tygodniu, ale zdobyłem za to wielu wspaniałych przyjaciół i mam ogrom wspomnień. Rozwinąłem się też jako człowiek. Dlatego uważam, że nic się nie marnuje w życiu. Jestem wdzięczny swoim rodzicom, którzy zrobili wszystko, abym mógł dziś mieć te sukcesy i wspomnienia.

Czy wobec tego miałbyś dziś jakąś cenną radę dla młodych chłopaków, którzy w młodym wieku osiągają wielkie sukcesy?

Najważniejsza jest dobra zabawa i radość ze ścigania. Moim zdaniem trzeba koncentrować się na szkole, a dopiero decydować, czy chce się iść na całość i zostać profesjonalistą, czy lepiej sobie to odpuścić.

Mimo niepowodzeń w ostatnich latach nie poddałeś się i nadal możemy oglądać cię na żużlowych torach w ojczyźnie, ale i w zawodach na długim torze. Traktujesz dziś sport jak zawodowiec, czy na co dzień zajmujesz się czymś zarobkowo, a jazda to tylko hobby?

Mam pracę, która pokrywa koszty utrzymania, ale także pomaga mi finansować starty. Do tego bardzo wspierają mnie rodzice oraz sponsorzy. Zdecydowałem się skupić na długich torach, bo lubię się na nich ścigać i pozwala mi wskoczyć na wyższy poziom, mimo pracy zawodowej. Moim celem jest dostać się do podstawowej stawki uczestników FIM Long Track World Championship i jestem pewien, że w przyszłości usłyszycie o mnie nieco więcej.

Czyli poznałem twój główny cel.

Tak, chcę zakwalifikować się do mistrzostw świata i wiem, że jestem w stanie tego dokonać. Kiedy tam dotrę, to będę chciał zobaczyć, jak wysoko jestem w stanie zajść.

Uważasz, że mistrzostwo świata jest w twoim zasięgu?

Zdecydowanie. W 2022 roku dostałem dziką kartę na turniej w Vechta i już pierwszy wyścig udało mi się wygrać. W ubiegłym roku ponownie otrzymałem szansę, tym razem w Herxheim, gdzie osiągnąłem korzystny rezultat. Ponadto otrzymałem dziką kartę na Grand Prix Challenge w La Reole. I choć nie udało mi się zakwalifikować do cyklu, to wiele się tego dnia nauczyłem i jestem bardzo zadowolony z roli piątego rezerwowego, bo to oznacza, że FIM dostrzega mój potencjał i widzi, jakie poczyniłem postępy przez te dwa lata. Mam nadzieję, że za kilka lat będę już stałym uczestnikiem mistrzostw świata.

W ubiegłym roku wskutek wypadków na torze życie straciło trzech zawodników. W ostatnim czasie w Niemczech wiele dyskutowało się na temat poprawy bezpieczeństwa. Czy twoim zdaniem coś jeszcze można ulepszyć?

Wszystkie takie sytuacje bolą nas wszystkich, całą społeczność, która spędza ze sobą praktycznie każdy weekend. Jestem przekonany, że każda federacja nieustannie pracuje nad poprawą bezpieczeństwa, czy też nad kwestiami związanymi z przyciągnięciem kibiców na trybuny. Uważam, że zawsze można coś poprawić. Trzeba myśleć już przyszłościowo, by poprawić bezpieczeństwo w naszym sporcie.


Ty indywidualnie zadbałeś o dodatkowe bezpieczeństwo i jeździsz w specjalnej kamizelce, którą kibice mogą kojarzyć u Chrisa Harrisa. W kwestii indywidualnego podwyższenia poziomu bezpieczeństwa też już chyba nic więcej zrobić nie można?

Uważam, że to świetny wynalazek, który pozwala zmniejszyć ryzyko kontuzji. Jestem bardzo zadowolony ze swojej poduszki i uważam, że to jeden z najlepszych zakupów, jakich może dokonać żużlowiec.

W Europie nie brakuje jednak torów, które mają jeszcze drewniane bandy lub nie mają ich wcale. Wyobrażasz sobie dziś jeszcze jazdę na takim torze?

Ścigałem się w ubiegłym roku na kilku takich torach. Żużel sam w sobie będzie zawsze sportem wysokiego ryzyka i uważam, że każdy powinien indywidualnie decydować o tym, gdzie i jak startuje. Osobiście nie mam z tym problemu.

Na żużlu ścigał się również twój brat Ethan, ale i jemu nie udało się zrobić wielkiej kariery. Jak myślisz dlaczego?

Ethan zdobył kilka pucharów z Eastbourne Eagles. Również zdecydował skupić się na szkole, a kiedy ją skończył, to rozpoczął praktykę zawodową i dla niej porzucił żużel. Jest zadowolony z podjętej decyzji, bo zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest w stanie osiągnąć nic więcej.

Jak już tak rozmawiamy, to chciałem cię zapytać o obecną sytuację niemieckiego żużla. Pod bardzo dużym znakiem zapytania stoi start Speedway Bundesligi, bo są zaledwie trzy chętne drużyny. Problemy kadrowe dotknęły także Speedway Team Cup i Liga Nord. Z czego to twoim zdaniem wynika?

Na pewno jest to dla nas trudna sytuacja, że nie mamy zbyt wielu klubów. Przy małej liczbie fanów Bundesliga nie miała łatwo i choć federacja pracuje nad tym, by poprawić sytuację naszej głównej ligi, to jest to bardzo trudne zadanie. Wierzę, że Bundesliga przetrwa, a w 2025 roku uda nam się powiększyć jej obsadę.

Daniel Spiller podczas zawodów IMŚJ w Pardubicach
Daniel Spiller podczas zawodów IMŚJ w Pardubicach

Co można twoim zdaniem zmienić, by poprawić sytuację niemieckiego żużla?

To trudne pytanie, na które niestety, ale nie jestem w stanie odpowiedzieć. To piękny sport, w którym kiedy się wciągniesz, to nie jesteś w stanie go nie kochać. Niestety, ale naszym problemem jest, chociażby to, że nie jest to tak popularny sport, jak w Polsce.

A na ile w tym wszystkim problemem są finanse?

Na pewno bardzo trudno jest znaleźć sponsorów. To drogi sport, co oznacza, że kluby też potrzebują konkretnej kwoty, by podołać finansowo i móc opłacić wszystkich zawodników.

Na koniec chciałem cię zapytać o kobiety. W Niemczech mamy chyba największą liczbę dziewczyn, które ścigają się na żużlu. Z czego to może wynikać twoim zdaniem?

Szczerze mówiąc, to nie mam pojęcia. U nas dziewczyny ścigają się już od klas młodzieżowych i jest ich tam naprawdę dużo. Być może to, że dajemy im taką szansę rozwoju, wpływa na to, że one się garną do tego sportu i rozwijają znacznie lepiej niż w innych krajach.

Czytaj także:
1. Ma 19 lat i dwa medale mistrzostw świata. W ojczyźnie czuje się... nikim
2. Mistrz świata idzie w ślady ojca i próbuje swoich sił na żużlu

Komentarze (0)