16 marca 1959 roku urodził się Wiesław Pawlak. Tak jak w końcówce lat siedemdziesiątych wielu jego rówieśników, tak i on marzył o tym, by zostać żużlowcem. Od dziecka uwielbiał czarny sport, a swoje marzenie spełnił w wieku 19 lat. Systematycznie czynił postępy i powoli przebijał się do składu ekipy z Zielonej Góry.
Jeden z najbardziej utytułowanych żużlowców
Już w drugim roku startów przyczynił się do zdobycia brązowego medalu Drużynowych Mistrzostw Polski. A to nie koniec jego sukcesów. Pawlak jest bowiem jednym z najbardziej utytułowanych żużlowców w historii zielonogórskiego żużla. W sezonach 1981, 1982 i 1985 sięgnął wraz z zespołem po złote medale DMP, a jego dorobek uzupełnia jeszcze wyżej wspomniany brąz z 1984 roku.
Sukcesy odnosił także w MDMP. Liderem nie był, ale dzielnie wspierał Andrzeja Huszczę czy Henryka Olszaka. Zielonogórzanin wielkich sukcesów indywidualnych nie odnosił. Był solidnym ligowcem, bardzo cenionym przez kolegów z drużyny.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Pawlicki, Hansen i Okoniewski
Do dorobku zespołu zawsze dorzucał kilka cennych punktów. I choć na torze nie zachwycał widowiskową jazdą, to cieszył się szacunkiem wśród kibiców. Był wychowankiem z krwi i kości, który dla ukochanego klubu był w stanie zrobić dosłownie wszystko. Fani to doceniali.
Przez lata miał pewne miejsce w zespole z Zielonej Góry. Formą imponował zwłaszcza na treningach, gdzie potrafił wygrywać z każdym kolegą z drużyny. Takiej dyspozycji nie potrafił prezentować w ligowych rozgrywkach.
Tragiczny wypadek
Życie Pawlaka brutalnie zakończył wypadek, jaki miał miejsce 4 sierpnia na torze w Zielonej Górze. Rywalem była ekipa Apatora Toruń. W dwunastym wyścigu doszło do tragicznej w skutkach kolizji.
- Jeden z rywali wywoził Wieśka w płot. Ten się nie zmieścił, uderzył w bandę. Na prostej kulał się i wpadł pod motocykl Miedzińskiego, który nie miał szans uniknąć tego wypadku - wspominał w rozmowie z "Gazetą Lubuską" Sławomir Dudek, który był świadkiem tego koszmarnego karambolu.
- To był spokojny facet, trochę inny niż wszyscy żużlowcy. Wiesiek podchodził z dystansem. W stosunku do nas, młodych nigdy nie był ordynarny, nie ganiał nas, nie wykorzystywał, nie pomiatał nami. Czasami poprosił, żeby mu w czymś pomóc. W tamtym sezonie wraz z Andrzejem Huszczą miał być jednym z liderów, prowadzić do boju. Kurczę, Wiesiek jeździł asekuracyjnie, przymykał gaz. Ale wtedy nie przymknął, poszedł na całość... - dodał Dudek.
Od uderzenia motocyklem w głowę uszkodzony został pień mózgu. Kilka dni trwała walka o życie, która zakończyła się 13 sierpnia 1987 roku. Pawlak nie odzyskał przytomności. Nie po raz pierwszy i niestety nie ostatni Zielona Góra okryła się żałobą.
Czytaj także:
"Drużyna pozbawiona barw politycznych". Ostry komunikat mistrza Polski
Jest decyzja ws. Unii Tarnów!