- Miniony sezon nie był dla mnie na pewno zbytnio udany. Miałem zarówno dobre i złe momenty, jednak tych drugich było trochę więcej. Przed początkiem rozgrywek moje założenia były na pewno inne. Nie ukrywam, że liczyłem na lepsze występy. Zakładałem sobie, że pierwszy rok w gronie seniorów będzie bardziej udany. Na pewno się wiele nauczyłem. Dorosły żużel to jednak zupełnie inna bajka niż jazda w gronie młodzieżowców. Tutaj nikt nie ma jak w banku miejsca w składzie. Jest naprawdę bardzo ciężko, zwłaszcza w sytuacji, kiedy forma nie jest do końca stabilna. Powiem szczerze, że byłem dobrze przygotowany do tegorocznych rozgrywek zarówno pod względem fizycznym jak i sprzętowym. Coś jednak nie do końca zagrało. Mam już pewne plany na przyszłość. Na pewno poczynię wiele zmian, zwłaszcza w kwestiach sprzętowych. Powiem szczerze, że pod tym względem będzie to naprawdę duża zmiana - powiedział na początku rozmowy z naszym portalem Daniel Pytel.
Przed początkiem sezonu poznański PSŻ był skazywany na walkę o utrzymanie. Tymczasem drużyna bez większych problemów zapewniła sobie pozostanie w gronie pierwszoligowców. - Ze strony drużyny możemy na pewno mówić o sukcesie. W tym roku nie mieliśmy zdecydowanego lidera. Wcześniej taką rolę pełnił Adam Skórnicki, który zdobywał większość punktów, a reszta drużyny coś dorzucała. Wtedy właśnie w ten sposób pracowaliśmy na zwycięstwa. Teraz mieliśmy do czynienia z sytuacją, że co mecz był inny lider. Nie można było mieć pewności, kto w danym dniu pociągnie drużynę. Myślę jednak, że doskonale się uzupełnialiśmy. Zgranie było wielkim atutem tego zespołu, w którym brakowało przecież wielkich nazwisk. Pokazaliśmy, że dobra atmosfera może czasem zdziałać więcej niż duże pieniądze. Przed sezonem wiele osób skazywało nas przecież na walkę o utrzymanie a nawet na spadek do drugiej ligi. Wypada podziękować działaczom, trenerowi i reszcie zawodników. Byliśmy zespołem, w którym naprawdę panowała jedność. To właśnie harmonia przyczyniła się do naszego sukcesu - podsumowuje Pytel.
Jakie są szanse na pozostanie naszego rozmówcy w stolicy Wielkopolski? - Obecnie działacze poznańskiego klubu są na etapie porządkowania pewnych spraw i wstępnym zarysie nowego składu. Są to jednak tylko i wyłącznie plany. Osobiście nie prowadziłem jeszcze żadnych rozmów z polskimi klubami. Czekam, co założą sobie sternicy poznańskiego klubu. Jeżeli z ich strony byłaby wola, żebym nadal jeździł w stolicy Wielkopolski, to z pewnością podpisałbym kontrakt - tłumaczy zawodnik.
Co zrobi Pytel, jeśli okaże się, że będzie musiał poszukać sobie nowego pracodawcy? - Priorytetem w nadchodzącym sezonie jest dla mnie dobry wynik. Odpowiednie warunki mogą się tylko przyczynić do realizacji tego celu. Powiem szczerze, że nie wymagam wiele od swojego klubu. Liczę tylko na uczciwe podejście do sprawy i na szansę pokazania się. Na pewno bardzo ważna będzie dla mnie jazda. Właśnie z tego powodu będę poszukiwał klubu, który nie będzie miał zbyt długiej ławki rezerwowych. Uważam, że taka sytuacja destrukcyjnie wpływa na atmosferę w drużynie. Proszę spojrzeć na przykład Falubazu Zielona Góra, który jeździł praktycznie pięcioma seniorami. Nie było żadnej presji. Każdy zawodnik wyjeżdżał bez obaw do kolejnego wyścigu. Luz i swoboda są naprawdę bardzo ważne. Jazda bez obciążeń może mieć tylko pozytywny wpływ na zawodnika. W wielu klubach, które posiadają wielu zawodników w kadrze, da się wyczuć nerwową atmosferę. Zawodnicy niechętnie sobie podpowiadają. Jeżeli żużlowiec staje pod taśmą i ma świadomość, że po jednym słabszym występie może zostać zmieniony, to na pewno nie czuje się zbyt pewnie - wyjaśnia Pytel.
Nieoficjalnie mówi się, że żużlowiec PSŻ-u Poznań może trafić do Startu Gniezno. - Osobiście nie prowadziłem rozmów ze Startem Gniezno. Jestem jednak zainteresowany każdym klubem pierwszoligowym. Na pewno będę szukał sobie pracodawcy w pierwszej lidze. Czy będzie to Gniezno czy inny klub - trudno mi powiedzieć. Mogę jednak zapewnić, że nie będę się nigdzie pchał na siłę. Jeżeli jakiś klub złoży mi dobrą ofertę i będzie bardzo zainteresowany moimi usługami, to z pewnością podpiszę kontrakt. Zawodnik niechciany ma zawsze pod górkę. Tak więc, nic na siłę. Mam nadzieję, że uda mi się podpisać umowę na dobrych warunkach - zakończył Pytel.