Reprezentacja Niemiec walczyła bardzo ambitnie w finale B Drużynowych Mistrzostw Europy. Dwadzieścia siedem punktów na koncie ekipy zza naszej zachodniej granicy to było jednak za mało, aby wywalczyć awans. Do pełni szczęścia zabrakło około siedmiu oczek.
Mathias Bartz z pewnością więcej oczekiwał od Kevin Woelbert. Ten, który miał być jednym z liderów, wywalczył zaledwie pięć punktów. Brakło też wsparcia Kaia Huckenbecka, który tego dnia rywalizował w Memoriale Edwarda Jancarza.
- Pierwsze dwie serie poszły nam lepiej, niż się spodziewaliśmy. Dominowała Szwecja, ale trzymaliśmy się za nimi. Zwłaszcza że z rezerwy dobrze spisywał się Norick Bloedorn, ale i Erik Riss robił swój wynik - powiedział po zawodach menedżer reprezentacji Niemiec w rozmowie ze speedweek.com.
ZOBACZ WIDEO: Wywiady pomiędzy biegami. Czy w przyszłości znikną z transmisji?
Mathias Bartz nie ukrywa, że po ósmym biegu jakby ktoś przełączył wtyczkę u jego podopiecznych. Kiedy tor się zmienił, to ci nie radzili sobie już tak okazale. Dodatkowo swoje problemy sprzętowe miał Kevin Woelbert. Dwóch zawodników nie było w stanie powalczyć o sukces, jakim był awans do wielkiego finału. 27 punktów dało trzecie miejsce na torze w Gdańsku.
- Jesteśmy rozczarowani, ale nie możemy nikogo mówić. Walczyliśmy, próbowaliśmy wszystkiego. Z pewnością jesteśmy na dobrej drodze, jeśli chodzi o przyszłość. Nawet jeśli to będzie długa droga - dodał.
Czytaj także:
1. Te zawody na pewno odbędą się w Świętochłowicach
2. Zawodnik Wilków sprawdził się na tle światowej czołówki