Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że ten sezon w Metalkas 2. Ekstralidze będzie jednym z najciekawszych w ostatnich latach. Na zapleczu PGE Ekstraligi nie ma jednego pretendenta do awansu. Nie ma też ich dwóch. Śmiało można wskazać aż cztery zespoły.
Abramczyk Polonia Bydgoszcz, Innpro ROW Rybnik, Arged Malesa Ostrów i Cellfast Wilki Krosno - tym zespołom daje się najwięcej szans na to, by znaleźć się w finale Metalkas 2. Ekstraligi.
- Ta liga od kilku lat jest bardzo nieprzewidywalna, przez co też bardzo ciekawa dla kibiców. Na papierze są oczywiście faworyci. W gronie drużyn, które mają powalczyć o awans wymienia się naszą drużynę oraz ekipy z Ostrowa i Rybnika, może Krosna. Potknąć się jednak można wszędzie, o czym w ostatnich latach się przekonywaliśmy - powiedział prezes Abramczyk Polonii Jerzy Kanclerz w rozmowie z portalem expressbydgoski.pl.
ZOBACZ WIDEO: Oskarżył działacza o hamowanie rewolucji. "Pan Bóg spowodował, że go dzisiaj nie ma"
Bydgoszczanie dokonali kilku roszad w składzie. Przede wszystkim postawiono na duet Krzysztof Buczkowski - Kai Huckenbeck, którzy mają ciągnąć wynik. Wzmocnili się również ich bezpośredni rywale. Jakim budżetem trzeba funkcjonować w Metalkas 2. Ekstralidze, by realnie myśleć o walce o przepustkę do najlepszej ligi świata?
- Większość klubów na tym szczeblu ma pewnie zbliżone budżety, około 6,5 mln złotych. U nas jak zawsze to pięć filarów: samorząd, sponsor tytularny, pozostali sponsorzy, wpływy od telewizji oraz wpływy ze sprzedaży biletów. Ten ostatni jest najmniej przewidywalny, bo zależy też od warunków pogodowych, rywali, naszej postawy. Przy tej pozycji zawsze trzeba się liczyć z wahaniem 500 tysięcy na plus lub minus - dodał działacz.
Czytaj także:
1. Te zawody na pewno odbędą się w Świętochłowicach
2. Zawodnik Wilków sprawdził się na tle światowej czołówki