Josh Grajczonek: Nie jestem mile widziany w Ostrowie

Pomimo podpisanego przed rokiem kontraktu, Josh Grajczonek nie miał okazji wystąpić w tym sezonie w barwach KM Ostrów. - Jestem naprawdę zażenowany, ponieważ jestem juniorem i potrzebuję jazdy - mówi Australijczyk.

Grajczonek żałuje, że nie udało mu się powalczyć w tym sezonie na torach ligi polskiej. - Podpisałem kontrakt w Polsce po to, by odjechać kilka spotkań i zdobyć doświadczenie. Przed sezonem dostałem kilka ofert startów; wybrałem Ostrów, bo ta propozycja wydawała mi się najlepsza. Niestety często było tak, że w niedzielę miałem mecze ligi angielskiej, przez co nie mogłem pojawić się w Polsce. Jednak kiedy miałem wolne terminy, nikt z Wielkopolski się ze mną nie kontaktował. Jedyną opcją był start 25 października w łańcuchu herbowym, na co się zgodziłem, lecz później już nikt z klubu do mnie nie zadzwonił. Jestem naprawdę zażenowany, ponieważ jestem juniorem i potrzebuję jazdy. Myślałem, że może dla zespołu będę przydatny, jednak jak widać przeliczyłem się - kaja się australijski młodzieżowiec.

Grajczonek słyszał o aktualnej sytuacji ostrowskiego klubu. - Słyszałem o tym wszystkim, co wydarzyło się w ciągu minionego roku. Muszę być na bieżąco z tematem co dzieje się w Ostrowie, choć sądzę, że nie jestem w klubie mile widziany. Podpisałem dwuletnią umowę, więc może kiedy skontaktuję się z działaczami i powiem, kiedy mam wolne terminy, dadzą mi szansę? - zastanawia się. - Starty w każdej lidze traktuję jak najbardziej poważnie. W Polsce mam wiele do udowodnienia, w końcu wywodzę się z Australii, gdzie mamy długie tory - twierdzi 19-latek.

Posiadający polskie korzenie Grajczonek wspomina ostatni sezon swoich startów. - Początek był naprawdę dobry, notowałem dwucyfrowe wyniki niemal wszędzie. Niestety, potem przydarzył się fatalny wypadek z Soenke Petersenem podczas zawodów w Niemczech. Obaj z impetem uderzyliśmy w bandę. Bardzo współczuję Soenkemu. Ja skręciłem wtedy kostkę, ale wystąpiłem w powtórce biegu. Nie chciałem ściągać buta, bo czułem, że noga zaczyna puchnąć. Wkrótce przekonałem się jednak, że to był błąd - wieczorem uwijałem się z bólu i zastanawiałem, czemu kontynuowałem jazdę - mówi zawodnik Glasgow Tigers, który ma już ściśle określone plany na przyszłość. - Chcę kontynuować dobrą jazdę, jak na początku roku 2009. Liczę, że będę mógł pokazać się w Polsce.

Komentarze (0)