Chyba nikt nie może czuć niedosytu po spotkaniu Fogo Unii Leszno z NovyHotel Falubazem Zielona Góra. Spodziewaliśmy się fajerwerek i je dostaliśmy. Była walka do samego końca, emocje na torze i niespodziewane rozstrzygnięcia. W tych warunkach świetnie odnalazł się były "Byk" - Jarosław Hampel, który zdobył 14 punktów i został najskuteczniejszym zawodnikiem meczu.
- Przebieg meczu pokazał, że był to bardzo wyrównane starcie, bo różnica punktowa przez cały czas była niewielka i do samego końca toczyła się walka o zwycięstwo. Myślę, że było ciekawie na torze i emocji nie brakowało - skomentował po meczu zawodnik Falubazu.
Emocje do samego końca to coś, czego oczekuje każdy od żużla. Nie wszyscy jednak wytrzymują napięcie, gdy w piętnastym biegu toczy się walka o zwycięstwo. Mając naprzeciw siebie świetnego Janusza Kołodzieja i Andrzeja Lebiediewa, który dobrze wyszedł spod taśmy, Hampel zachował chłodną głowę i dał cenny punkt meczowy Falubazowi wygrywając to starcie tytanów. Po takich akcjach poznaje się prawdziwych liderów.
ZOBACZ WIDEO: Wcześniej o tym nie mówił. "Dałem jej pieniądze. Oszukała mnie"
- Piętnasty bieg był bardzo ciężki. Waga jego była bardzo ogromna, bo przecież mieliśmy remis przed nim. To są niuanse, które decydują o zwycięstwie czy przegranej. Jedna zła decyzja, jedno małe zawahanie podczas jazdy może o wszystkim zaważyć. Udało mi się wytrzymać ciśnienie i wygrać ten bardzo ważny bieg - opisywał bohater spotkania w Lesznie.
Nie brakowało dramaturgii do ostatniego biegu, ale było to spowodowane również wieloma pechowymi sytuacjami we wcześniejszej fazie zawodów, z którymi musiała zmagać się Unia. Mowa o defektach Bartosza Smektały i Janusza Kołodzieja oraz upadku Keynana Rewa na punktowanej pozycji. Hampel na pytanie, czy w Lesznie dopisało im szczęście, skwitował to bardzo szybko i dosadnie. - Tak, mieliśmy trochę szczęścia.
W zasadzie w Lesznie nie brakowało niczego. Łącznie z kibicami, którzy tłumnie zjawili się na "Smoczyku". Sektor Falubazu wypełniony był po brzegi, do tego miała miejsce ogromna mobilizacja wśród kibiców z Leszna i wiele podtekstów. Jak choćby Hampel, który święcił kiedyś triumfy w barwach "Byków". Ale to też dodatkowa mobilizacja i adrenalina dla zawodników.
- Full ludzi, pełen stadion. To zawsze jest wspaniały obrazek. Zawsze mnie to cieszy. Było trochę walki, trochę ścigania. Myślę, że ten mecz mógł się podobać kibicom - skomentował Hampel w rozmowie z WP SportoweFakty po meczu.
Falubaz po trzech spotkaniach ma na koncie trzy punkty. Co by nie mówić, remis wywalczony w Lesznie to duży sukces jak na beniaminka. Cały ten początek jest bardzo obiecujący i daje duże nadzieje na coś więcej niż utrzymanie. Z takim Hampelem, jakiego oglądaliśmy w Lesznie, można podbijać PGE Ekstraligę. Jak na razie jego średnia 2,467 wygląda fantastycznie.
- Ogólnie walczymy o zwycięstwo w każdym meczu. Nie zawsze wychodzi. Nie zawsze wszystko wszystkim pasuje. To jest sport. Jest, jak jest. Są te trzy punkty. Chciałoby się więcej. Sezon dopiero się rozpoczyna. Jeszcze możemy znaleźć się na fali wznoszącej - ocenił nasz rozmówca.
Następny mecz Falubazu z pewnością nie będzie mniej ciekawy. Już w następny weekend czekają ich derby ze ebut.pl Stalą Gorzów. Mecz bardzo prestiżowy, ale też realna szansa na zdobycie kolejnych ważnych punktów.
Czytaj także:
Co za mecz! Co za jazda! Unia i Falubaz stworzyły niezapomniane widowisko
Włókniarz był w dużych opałach, ale wrócił do gry. Drabik znów zawiódł