Żużel. Były prezes chce pomóc Fogo Unii Leszno. "Potrzeba dyktatury"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Fogo Unia Leszno
WP SportoweFakty / Krzysztof Konieczny / Na zdjęciu: Fogo Unia Leszno
zdjęcie autora artykułu

Były prezes Fogo Unii Leszno drży o jej ligowy byt. - Zawodnicy nie potrafią wyprzedzać, pokonują źle łuki. Trzeba ratować ten zespół i zacząć od podstaw. Jak najszybciej - mówi Rufin Sokołowski w szczerej rozmowie z WP SportoweFakty.

[b]

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Kontuzja Damiana Ratajczaka to wielki problem dla Fogo Unii Leszno. Obawia się pan o utrzymanie?[/b]  Rufin Sokołowski, były prezes Fogo Unii Leszno: Sytuacja stała się krytyczna. Nie ma lidera seniorów i juniorów. Z takim zbiegiem okoliczności wszyscy mieliby jakiś kłopot, nawet Orlen Oil Motor Lublin. Niech ktoś pokaże mi klub, który w takiej sytuacji nie znalazłby się w patowym położeniu. Janusz Kołodziej jednak może zdążyć się wykurować i najprawdopodobniej na najważniejsze mecze będzie gotowy.   Najważniejsze spotkania już się odbyły. Mówię o utracie punktu z NovyHotel Falubazem, co wiąże się najprawdopodobniej z utratą bonusu. Wysoka porażka w Grudziądzu odnosi się do tego samego. Myślę że kierownictwo Unii powinno w tej chwili zrobić coś w rodzaju burzy mózgów i spróbować skupić wokół siebie wszystkich ludzi z Leszna, którzy mogliby pomóc w sportowym utrzymaniu się. Mówię o osobach takich jak ja, mających ogromne doświadczenie w pozostawaniu w lidze, nawet gdy okoliczności były beznadziejne. Więc zgłasza pan swoją kandydaturę ?  Tak. Sport żużlowy polega na sumie indywidualnych wyników ośmiu zawodników. W związku z tym trzeba zrobić tak, żeby ci, którzy pozostali, zaczęli jeździć na miarę żużlowców czołowej dwudziestki rozgrywek. Na przykład Andrzej Lebiediew, Grzegorz Zengota, czy Bartosz Smektała. Juniorzy powinni być najlepsi w kraju. Jest pole do popisu. Na nogi musi stanąć także Keynan Rew. Można zainteresować się Lewiszynem. To wszystko da się zrobić.

ZOBACZ WIDEO: "Nie ma sensu". Szczere słowa Bartosza Zmarzlika o torach w Grand Prix

Za pomocą jakich narzędzi? Prezes Piotr Rusiecki musi być konsekwentny. W Lesznie potrzeba dyktatury. Nie może być tak, że ktoś jedzie w Szwecji albo gdzie indziej, a potem przyjedzie na PGE Ekstraligę w myśl zasady - jakoś to będzie. Trzeba wszystko podporządkować pod te rozgrywki i zacząć uczyć się jeździć od nowa. Jeżeli nie daj Boże Unia nie zdołałaby się utrzymać, przyszłość żużla w Lesznie może być trudna. O tym, kto znajdzie się w PGE Ekstralidze, zadecydują tylko pieniądze. Na zapleczu nie brakuje klubów bogatszych od Unii, lepszych do zainwestowania z perspektywy sponsorów. Wszyscy muszą zasiąść przy jednym stole i zastanowić się, co dalej. Są jakieś powody do optymizmu? Najbliższe pięć meczów można potraktować jako poligon doświadczalny, nie jak zwyczajne spotkania ligowe, ale zawody dające możliwość wprowadzenia zmian. Mówię o stylu jazdy, sprzęcie, układach par - o wszystkim. Między wierszami odczytuję, że bez Ratajczaka i z Kołodziejem przechodzącym proces rekonwalescencji Unia w lidze się nie utrzyma. Patrząc na sytuację przez pryzmat teraźniejszości, to tak. Niemniej jest nadzieja. Falubaz stracił punkty u siebie ze Stalą. Jeśli Unia wygra z zespołem z Gorzowa u siebie, zacznie starty odrabiać. Trudno będzie wygrać z GKM-em wyżej niż się przegrało, ale to nie jest nierealne. Trzeba łapać się każdej deski ratunku. Próbować wygrywać na wyjazdach... Najważniejszy będzie mecz z Apatorem u siebie, 21 czerwca, do którego został miesiąc. Musimy liczyć na trochę szczęścia. Może Stal wygra W Grudziądzu, a może wydarzy się inna niespodzianka... Strata Ratajczaka jest więc szczególnie dotkliwa. Negatywnie wpływa na psychikę całego zespołu. To kolejne ogromne osłabienie. Sztab szkoleniowy ma potężny ból głowy, ale zawsze istnieje jakieś wyjście awaryjne. Kiedyś jako prezes znalazłem się w sytuacji, gdy przegraliśmy pierwsze sześć spotkań, jeszcze za czasów 10-cio zespołowej ligi. Jednak w rundzie rewanżowej pokonaliśmy nawet liderów rozgrywek i ostatecznie zajęliśmy piątą lokatę. Gdyby nawet w tym roku nie udało się utrzymać, trzeba będzie od razu mieć przygotowany zespół, który momentalnie wróci do elity. Więc trzeba przejść od słów do czynów. I zmienić dotychczasowe przygotowania do meczów. Nie może być tak, że na treningach jeżdżą tylko juniorzy i zawodnicy z zespołu U24. Każdy zawodnik musi analizować błędy i podporządkować się trenerowi, który ma je usunąć. Są żużlowcy, którzy nie potrafią pokonać płynnie łuku, robią to nawet na trzy razy, tracąc czas oraz pozycje.

Nie chodzi tylko o trening startów, jest jazda parą, są mijanki. Przecież Bartosza Smektałę trzeba w końcu nauczyć wyprzedzać, bo on tego niestety nie potrafi. Każdy musi otrzymać indywidualny plan treningowy. Na tym poprzestanę. Resztę wolę omówić w klubie.

Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także: - Przebudzenie Taia Woffindena i mecz na żyletki. Goście górą w Sheffield Dyscyplina przegrała z pogodą

Źródło artykułu: WP SportoweFakty