Przepisy żużlowe na Wyspach - część 3

Jarosław Kalinowski jest Polakiem, który sędziuje spotkania żużlowe na Wyspach Brytyjskich. Dzięki jego uprzejmości przedstawimy różnice w regulaminach lig polskich i angielskich.

Niniejszy artykuł ma na celu przybliżenie polskim sympatykom speedwaya zasad obowiązujących w żużlu na Wyspach. Nie będzie to kompletny przewodnik opisujący każdą sytuację regulaminową oraz wszystkie wymagania, ale jedynie wyciąg z przepisów nakreślający ogólne zasady z zakresu budowania drużyn czy też przebiegu samego spotkania.

Przepisy brytyjskiego żużla obfitują w różnego rodzaju wyjątki i sytuacje specjalne, które komplikują całość niemiłosiernie. Nie będziemy się więc koncentrować na takich detalach. Spróbujemy jedynie nakreślić różnice pomiędzy brytyjskim i polskim sportem żużlowym. Być może część z tych przepisów sprawdziłaby się na polskich torach, ale opinię i uwagi na ten temat pozostawimy szanownym czytelnikom.

Przepisy żużlowe na Wyspach - część 1 - czytaj TUTAJ

Przepisy żużlowe na Wyspach - część 2 - czytaj TUTAJ

5. National League

Najniższa klasa rozgrywkowa na Wyspach jest ograniczona tylko do zawodników posiadających brytyjski paszport oraz do obywateli krajów Commonwealthu (m.in. Australia, Nowa Zelandia). Jest to o tyle ciekawe, że rządzący polską ligą całkowite otwarcie na zawodników zagranicznych tłumaczyli przepisami Unii Europejskiej o swobodnym przepływie pracowników. Będąca również w UE Wielka Brytania zastrzegła National League od roku 2009 tylko dla wymienionych obywateli. Tłumaczono to potrzebą dbania o rozwój rodzimych młodych zawodników oraz chęcią odbudowania pozycji Wielkiej Brytanii na arenie międzynarodowej.

6. Starty w różnych drużynach w jednym sezonie.

Jak wspomniane wcześniej gościem w drużynie może być zawodnik z innego team'u, którego CMA nie przekracza CMA nieobecnego zawodnika, jeździec z Premier League może też być zawodnikiem "doubling-up" w drużynie Elite League (w razie nieobecności numeru 6). Drużyny odbywają mecze w różne dni tygodnia (np. Eastbourne w sobotę a Belle Vue w poniedziałek). Jest więc możliwe, że zawodnik np. wystąpi w swojej drużynie Birmingham w środę, w czwartek jako doubling-up w Swindon, w piątek w Edynburgu jako gość, a w sobotę na wyjeździe ze swoją drużyną w Rye House.

Dodatkowo nie tylko odbywają tam się rozgrywki o mistrzostwo lig, istnieją również zawody KOC (pucharowe), o Tarczę Craven'a, zawody czwórek (czyli czwórmecze), memoriały i turnieje. Jak więc widzimy żużlowcy na wyspach mają naprawdę wiele okazji do startów.

Czymś absolutnie natomiast niespotykanym nad Wisłą jest start jednego zawodnika w różnych drużynach w jednym sezonie jako regularny zawodnik. Dla przykładu można podać Troy'a Batchelor'a, który to w tym sezonie zaczął w Swindon Robins, a skończył w Ipswich Witches. Po prostu jeśli zawodnik podpadnie jednemu promotorowi, to ten go zwalnia i jeśli jego CMA pasuje innemu promotorowi, to ten za zgodą posiadającego kartę zawodniczą jeźdźca go zatrudnia. W brytyjskim żużlu trudno więc mówić czymś takim jak przywiązanie do barw klubowych. Dla zawodnika jest to właściwie praca, trudno przecież się przywiązać do klubu na np. dwa miesiące. Oczywiście są wyjątki jak Leigh Adams który jeździ od wielu lat dla Swindon i tego nie zmienił.

7. Największa różnica

Największa różnicą pomiędzy żużlem brytyjskim i polskim nie wynika z regulaminu, ale z podejścia samych kibiców. Tamtejszy żużel jest po prostu jedną z wielu form spędzania wolnego czasu, w Polsce natomiast to w niektórych wypadkach niemalże religia. Na Wyspach bardzo rzadko usłyszymy gwizdy pod adresem zawodnika, ma to miejsce jedynie po ewidentnym faulu. Nikt z kibiców nie żywi urazy do zawodnika, że ten odszedł z jego klubu (może jedynie Lee Richardson jest wygwizdywany przez mała grupkę kibiców w Eastbourne), nikt nie pastwi się nad jeźdźcem, który wybrał lepszą dla niego ofertę.

Mógłbym się skłonić ku twierdzeniu, że wielu kibiców na Wyspach jest fanami tego pięknego sportu a nie danego klubu. Nagradzają oklaskami za ładną akcję zarówno zawodników gospodarzy jak i gości. Myślę że niektórym co bardziej zacietrzewionym kibicom przydałaby się chwila refleksji zanim następnym razem zaczną wyzywać i gwizdać w kierunku jeźdźca, który ośmielił się opuścić ich kochany klub i przejść do innego.

Była to ostatnia część cyklu.

Opracował: Jarek Kalinowski.

Komentarze (0)