Lublinianie muszą się pilnować, bo niedługo może się okazać, że ich tor jest najgorszym obiektem w Polsce, a to już teraz wywołuje krytykę fanów innych zespołów i naciski na PGE Ekstraligę, by karała mistrzów Polski za ewentualne błędy w przygotowaniu nawierzchni. Władze Orlen Oil Motoru Lublin muszą sobie z tego zdawać sprawę, dlatego przed piątkowym meczem robiono wszystko, by uniknąć kolejnej wpadki.
Dobrą wiadomością jest jednak to, że podczas wtorkowego meczu Ekstraligi U24 nawierzchnia spisywała się znakomicie. Uwag nie mieli ani zawodnicy gospodarzy, ani tym bardziej goście. Tor był dość mocno ubity, ale przez całe zawody nie było choćby jednego problemu z koleinami na drugim łuku. To daje nadzieję, że podobnie będzie także w piątek podczas meczu z NovyHotel Falubazem Zielona Góra.
Co ciekawe, nawet po wtorkowym meczu na torze znów pojawiła się równiarka, by jeszcze raz przemieszać nawierzchnię i zadbać o materiał na drugim łuku. To wszystko pokazuje, że lublinianie bardzo mocno dbają o to, by ich tor znów nie był tematem numer jeden całego weekendu.
ZOBACZ WIDEO: Nowy wygląd Mateusza Cierniaka. Czy to moda wśród żużlowców?
Przypomnijmy, że na ostatnim meczu z KS Apatorem Toruń wątpliwości wzbudził przede wszystkim stan nawierzchni na drugim łuku. Po roku znów wrócił problem z "falami", a żużlowcy wjeżdżając na ten fragment toru mieli spore problemy, by utrzymać się na motocyklach. Najbardziej stan nawierzchni krytykowali... zawodnicy gospodarzy. Ostatnio na naszych łamach o poprawę apelowali Bartosz Zmarzlik i Mateusz Cierniak. Obaj podkreślali, że choć wciąż domowy tor jest ich atutem, to jednak jazda na tym obiekcie nie sprawia im aż takiej radości, jak powinna.
Choć nikt nie podejrzewa lublinian o celowe działania, to cierpliwość wydaje się być na wyczerpaniu. Zresztą taki stan toru u najlepszej drużyny w Polsce nie jest dobrą wizytówką dla całej dyscypliny. Sztab Motoru sporo pracował przy torze, a dzięki dobrej pogodzie raczej nie ma zagrożenia, by ich trud poszedł na marne.
Problemem jest to, że wciąż nieznana jest przyczyna problemów. Jacek Gajewski twierdzi, że za słaby stan toru odpowiada mała ilość glinki. Nie wszyscy zgadzają się z tą teorią i odpowiadają, że gdyby rzeczywiście tak było, to dziury i koleiny pojawiałyby się także na pierwszym łuku. Tam jednak od lat nie było takich sytuacji. Sytuacja wciąż nie została wyjaśniona, a lublinianie muszą już chyba pogodzić się, że będą musieli dokładać szczególnej troski o tor przed każdym domowym meczem i nieco ograniczyć treningi na domowym obiekcie.
Czytaj więcej:
Podejrzany o 1211 czynów przestępczych
Na to liczą przed wyjazdem do mistrza Polski