Żużel. Rozdarte serce Roberta Kościechy. "Aż tak bardzo mnie nie wyzywali"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Robert Kościecha
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Robert Kościecha
zdjęcie autora artykułu

ZOOleszcz GKM Grudziądz pokonał w niedzielę KS Apator Toruń (47:42), a trener gospodarzy Robert Kościecha nie ukrywa, że ostatnie dni były dla niego nerwowe, zaś noce nieprzespane.

KS Apator Toruń prowadził w niedzielę w Grudziądzu po dziewięciu biegach siedmioma punktami (30:23). Wydawało się, że podopiecznym Piotra Barona uda się zwyciężyć w derbowej potyczce, ale druga część meczu należała do ZOOleszcz GKM-u Grudziądz. Po trzynastej gonitwie, to oni już przechylali szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

O tym, która drużyna zainkasuje dwa punkty decydowała ostatnia gonitwa. Robert Kościecha mocno przeżywał wydarzenia na obiekcie przy ulicy Hallera, co uchwyciła klubowa telewizja GKM-u (więcej TUTAJ).

- Chyba od czwartku moje tętno było niewiarygodne, kiedy dostaliśmy informację, że nasz kapitan jest kontuzjowany. Przez całą noc budziłem się co chwilę, aby sprawdzać czy są nowe wiadomości. Później ta niepewna sytuacja z zastępstwem zawodnika. Rano myślałem, że będzie nam dane ściągnąć plandekę, ale zostało to zabronione. I do końca nie można było tego zrobić. Pół godziny przed próbą toru pan sędzia na moją prośbę zgodził się, aby ją zdjąć i przygotować chociaż start. Toromistrz wykonał świetną robotę. To jest bardzo dobra praca - mówił po meczu Kościecha w Ekstraliga Media Center.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski

Dla Roberta Kościechy było to wyjątkowe spotkanie, bowiem urodzony w Grudziądzu szkoleniowiec, a w przeszłości żużlowiec, to właśnie w barwach Apatora uzyskał certyfikat żużlowy w 1995 roku i przez wiele sezonów ścigał się w żółto-niebiesko-białych barwach. Z toruńskim klubem zostawał Drużynowym Mistrzem Polski.

- Mieszkam koło Torunia. Dziś (czyt. w niedzielę - dop. red.) aż tak bardzo mnie nie wyzywali, choć kilka razy coś słyszałem, ale przez ostatnie lata było gorzej. Obecnie pracuję w Grudziądzu, serce oddaję tej drużynie i zrobię wszystko, aby klub osiągał, jak najlepsze wyniki - dodał.

Kościecha nie ukrywał po meczu zadowolenia postawą całej drużyny, ale przede wszystkim młodzieżowców i Kacpra Pludry. Formacja Kevin Małkiewicz - Kacper Łobodziński zdobyła 11 punktów, a ich rówieśnicy z Torunia zaledwie 2. - Mogło być jeszcze lepiej, ale Kevin i Kacper nie zrozumieli się w biegu młodzieżowym - dodał.

Na oczekiwanym przez działaczy poziomie pojechał Kacper Pludra. 22-latek zapisał przy swoim nazwisku sześć punktów z bonusem, choć aż trzykrotnie zapoznawał się z nawierzchnią toru. - Z Kacprem było dużo rozmów, nieraz naprawdę bardzo ciężkich, że sam mu powiedziałem kilka słów, a on mi przytaknął. Tak czasem bywa, że trener musi uderzyć pięścią w stół i widać tego owoce. Mam nadzieję, że Kacper wraca na właściwe tory - podsumował Kościecha.

Czytaj także: 1. GKM rozważał transfer przed meczem z Apatorem 2. "Popis" pseudokibiców. Tak po meczu wygląda stadion w Grudziądzu

Źródło artykułu: WP SportoweFakty