Żużel. Ostre słowa po skandalu w Gorzowie. "Ten pan nie powinien już sędziować"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Sędzia Michał Sasień (w środku) na przedmeczowej prezentacji.
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Sędzia Michał Sasień (w środku) na przedmeczowej prezentacji.
zdjęcie autora artykułu

Mecz ebut.pl Stali z ZOOleszcz GKM-em zakończył się obustronnym walkowerem. Jacek Gajewski mówi o kompromitacji sędziego i ma nadzieję, że Michał Sasień nie wejdzie już w tym roku na wieżyczkę podczas żadnego ze spotkań PGE Ekstraligi.

Zaległe starcie pomiędzy ebut.pl Stalą a ZOOleszcz GKM-em miało rozpocząć się o godzinie 18:00. Kibice spędzili na stadionie ponad pięć godzin, a nie obejrzeli ani jednego wyścigu. W końcu zawodnicy obu ekip uznali, że tor jest niebezpieczny. Inne zdanie miał sędzia Michał Sasień, który orzekł obustronny walkower.

- Nie wiem, czy pan sędzia rozumie, co się stało. Może ma płacone od godziny i dlatego to tyle trwało. W tym miejscu chętnie posłużyłbym się cytatem z kultowego filmu i zapytał arbitra, czy czasem mu sufit na głowę nie spadł. Oczywiście, to z mojej strony ironia - mówi Jacek Gajewski, były menedżer i ekspert WP SportoweFakty.

- Fakty są takie, że kibice byli na stadionie w Gorzowie pięć godzin. Zapłacili za bilety, karnety. Przyszli obejrzeć widowisko, a mamy obustronny walkower. Moim zdaniem jak najszybciej powinien pojawić się jeszcze komunikat, że pan Sasień nie pojawi się już w tym roku na wieżyczce. Naprawdę nie powinien już sędziować meczów w PGE Ekstralidze - dodaje.

ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski

Były menedżer klubów z Torunia i Częstochowy nie rozumie, dlaczego sędzia parł do rozegrania spotkania. Gajewski już wcześniej mówił, że mecze, które są zagrożone z powodu niekorzystnej pogody, należy odwoływać z wyprzedzeniem, by unikać kontrowersyjnych sytuacji i okazywać szacunek kibicom na trybunach.

- Pan sędzia w pomeczowym wywiadzie przed kamerami Canal+ pięknie dobierał słowa. Bardziej pasowały one do sali sądowej niż do parku maszyn. Mam wrażenie, że nadawałby się na adwokata lub radcę prawnego. Naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego z uporem maniaka dążył do jechania meczu. Po ściągnięciu plandeki wszyscy widzieliśmy, jak wyglądał tor. Był mokry, miękki. Już w poniedziałek to spotkanie było zagrożone, a ktoś nie wyciągnął wniosków i znowu pchał do rozegrania meczu. Nie mam wątpliwości, że sędzia i komisarz toru muszą za tą farsę jak najszybciej odpowiedzieć. Za to wszystko nie można obciążać gospodarzy, bo tu nie ma ich winy - przyznaje Gajewski.

Ekspert WP SportoweFakty uważa również, że w pierś powinny uderzyć się władze PGE Ekstraligi. - Zimą po głośnym wywiadzie jednego z byłych arbitrów mieliśmy dyskusję o sędziach na telefon. Padły mocne słowa i w świat poszło zapewnienie, że tak nie jest. Teraz zastanawiam się, czy ingerencja nie jest jednak potrzebna. Wiem, że są przepisy, że nie wypada, ale kiedy mamy do czynienia z takim szczytem głupoty jak dziś w Gorzowie, to należy jak najszybciej przerwać taką farsę. Może niech ci sędziowie już będą na telefon. Naprawdę nie chcę dokładać więcej arbitrowi, ale coś złego się dziś z nim stało. Chyba chciał zostać najważniejszym aktorem tego widowiska. Ktoś u góry powinien się nad tym zastanowić, bo doszło do gigantycznej kompromitacji całej dyscypliny - podsumowuje Gajewski.

Zobacz także: Jabłoński mocno o wydarzeniach z Gorzowa Lindgren mistrzem Szwecji

Źródło artykułu: WP SportoweFakty