W Szwecji od kilku sezonów trzymają się sprawdzonego schematu, którym jest przyznanie dzikiej karty na tamtejszą rundę Speedway Grand Prix zawodnikowi, który wcześniej wywalczy sobie mistrzowski tytuł lub temu, który będzie najwyżej sklasyfikowanym jeźdźcem spoza stałych uczestników mistrzostw świata.
Wtorkowy turniej mistrzostw Szwecji padł łupem Fredrika Lindgrena (relacja TUTAJ). Tym samym plastron z numerem szesnastym podczas zawodów w Malilli (15 czerwca) przywdzieje Kim Nilsson, który w ubiegłym sezonie był podstawowym jeźdźcem w mistrzostwach świata.
- Miałem nadzieję zdobyć mistrzostwo Szwecji, ale przynajmniej zapewniłem sobie miejsce na turniej w Malilli - przyznał Nilsson, którego cytuje serwis Speedway Grand Prix.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski
W ubiegłorocznej kampanii Grand Prix Kim Nilsson wystartował w dziewięciu rundach, w których wywalczył 44 punkty. Taki wynik pozwolił zająć mu 13. miejsce, a w pokonanym polu pozostawić Macieja Janowskiego i Andersa Thomsena.
- W ubiegłym sezonie nie miałem wokół siebie takiego zespołu, który pozwoliłby mi zostawić wszystkie inne rzeczy w spokoju. Musiałem wszystko zarezerwować, także pod kątem serwisu sprzętu, a także wyboru silników na poszczególne turnieje. Wiem, że nie mogę robić wszystkiego i jeśli kiedyś wrócę do Grand Prix, to muszę mieć pewność, że mogę koncentrować się na zawodach - dodał.
Rezerwę toru stanowić będą w Malilli Filip Hjelmland oraz Philip Hellstroem-Baengs.
Czytaj także:
1. Zarząd Włókniarza docenił wsparcie i oddanie kibiców
2. Emil Sajfutdinow podważył decyzję sędziego