Mikkel Michelsen spotkanie Krono-Plast Włókniarza z KS Apatorem Toruń rozpoczął od zwycięstwa, ale w kolejnych wyścigach już tak skuteczny nie był, dorzucając tylko jeden punkt.
Kibice zastanawiali się, w czym leżał problem i czy to oznacza dłuższe kłopoty doświadczonego żużlowca. Okazało się, że nie, bo ten już kilka dni później spisał się bardzo dobrze.
- Dobrze, że z tym Apatorem udało nam się wygrać, bo pojechałem naprawdę słabo. To był dla mnie trudny wieczór, ten mecz długo siedział mi w głowie i nie rozumiałem, co się wydarzyło. Mimo, że przejechałem tu już tysiące okrążeń, to uwierzcie mi, ale kompletnie nic nie działało. Teraz, kiedy tor stał się bardziej śliski, to udało nam się znaleźć odpowiednią prędkość i odjechałem najlepsze spotkanie w PGE Ekstralidze w tym roku - mówił Michelsen w Ekstraliga Media Center.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski
Duńczyk, który ma na swoim koncie tytuły mistrza Europy, a w tym roku po raz pierwszy zwyciężył rundę Grand Prix nie ukrywa, że żużel jest... zabawny.
- Nawet po tylu latach, choć masz już sporo doświadczenia, to czasem nic ci to nie daje. Musisz stale coś wymyślać. Nawet ostatnio rozmawiałem z jednym z kolegów i pytał mnie, czy nie myślałem o tym, aby wszystko sprzedać i zająć się czymś innym. I wiesz co? Pojawiały się takie myśli, że może to pora odwiesić kevlar i zająć się czymś innym. Jednak co cię nie zabije, to cię wzmocni - dodał.
Czytaj także:
- Wpadł na dopingu i tłumaczy się. Winny... ząb mądrości
- Kiedyś jeżdżono na kartofliskach i nikt nie płakał? Zawodnik KS Apatora komentuje