Cztery godziny trwało oficjalnie spotkanie ebut.pl Stali Gorzów z ZOOleszcz GKM-em Grudziądz. Fani czarnego sportu na obiekcie im. Edwarda Jancarza nie zobaczyli jednak żadnego wyścigu, a ich emocje związane z podziwianiem żużlowców w akcji skończyły się na próbie toru. Ostatecznie sędzia Michał Sasień podjął decyzję o obustronnym walkowerze, a relację z wydarzeń z Gorzowa można przeczytać TUTAJ.
- Rozumiem, gdyby przyjezdni mocno napierali, bo gospodarze stracili atut własnego toru i chcieli to wykorzystać. Jednak jeśli jest sytuacja 50 na 50, to naprawdę ten tor musiał się nie nadawać do jazdy - nie krył swojego zdziwienia zawodnik KS Apatora Toruń Paweł Przedpełski w rozmowie z mediami po meczu w Częstochowie.
Dziennikarz WP SportoweFakty poruszył temat ryzyka zdrowia i życia, które zawodnicy ponoszą podczas jazdy w niebezpiecznych warunkach. Zapytaliśmy Przedpełskiego, co sądzi o tym, że o takich sprawach najczęściej decydują ci, którzy nie siedzieli nigdy na motocyklu żużlowym.
ZOBACZ WIDEO: Magazyn PGE Ekstraligi. Goście: Janowski, Holloway i Cegielski
- Zawodnicy czują, jak się motocykle zachowują. Wiem, że niektórzy mogą latami obserwować żużel i powiedzą, że kiedyś to się jeździło na kartofliskach i nikt nie płakał. Kiedyś Fiat 126p też był nowy, a motocykle są diametralnie inne - przyznał Przedpełski.
- Teraz mamy opony bezdętkowe, które nie potrzebują dziury, by nas zrzucić z motocykla. Jak zobaczycie sytuację Piotra Pawlickiego, który jedzie na równym torze i nagle motocykl wyjeżdża mu spod "tyłka". Kiedyś tego nie było, a teraz się zdarza. Motocykle są bardziej agresywne i mniej przewidywalne, a na trudnych torach nie są do jazdy - dodał nasz rozmówca.
Torunianin wrócił również do wydarzeń z pierwotnego terminu, kiedy to miał odbyć się mecz Krono-Plast Włókniarza z KS Apatorem Toruń. Intensywne opady deszczu, które nadeszły nad miasto storpedowały plany organizatorów i mimo dwóch prób, 19 maja nie udało się pościgać.
- Ostatnio usłyszałem, że jako jedyny chciałem jechać w Częstochowie, a nikt inny nie chciał, a zawody zostały odwołane. Wcale tak nie było. Nie moim problemem jest to, że ktoś nie potrafi słuchać ze zrozumieniem. Było tak, że wypowiedziałem się, że tu są zawodnicy, którzy potrafią się ścigać i indywidualnie dało się jechać, ale w czterech nie byłaby ta jazda bezpieczna i widowiskowa. Tamta decyzja była słuszna - zakończył.
Czytaj także:
1. Zarząd Włókniarza docenił wsparcie i oddanie kibiców
2. Emil Sajfutdinow podważył decyzję sędziego