Żużel. Fatalny czas Lindgrena. Praga tchnęła w nim nowego ducha "Poczułem ulgę"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik z lewej, Fredrik Lindgren z prawej
WP SportoweFakty / Michał Krupa / Na zdjęciu: Bartosz Zmarzlik z lewej, Fredrik Lindgren z prawej
zdjęcie autora artykułu

Fredrik Lindgren zajął drugą pozycję podczas Grand Prix Czech w Pradze. Miejsce na podium wyraźnie go ucieszyło. Przyznaje, że wydostał się z dołka po ostatnich występach w cyklu i lidze polskiej.

W tym artykule dowiesz się o:

Fredrik Lindgren po raz drugi w tym sezonie znalazł się w finale pojedynczej rundy SGP (poprzednio w chorwackim Gorican). Szwed w finale jechał trzeci, lecz dzięki bardzo dobrej akcji udało mu się minąć Bartosza Zmarzlika.

- Czułem dobrą prędkość w końcówce zawodów. Mocno się napędzałem po zewnętrznej części toru, gdzie było dużo materiału i mogłem się napędzić. Napracowałem się, żeby to zrobić - mówił na konferencji prasowej Lindgren.

Ze względu na trudne warunki pogodowe, turniej był rozgrywany w ekspresowym tempie. Żużlowiec ze Szwecji przyznał, że czasu na przemyślenia było naprawdę mało. Jednak efekt dla Lindgrena okazał się dość szczęśliwy.

ZOBACZ WIDEO: Smektała nie owija w bawełnę. Przyznaje, że obecnie sprzęt go niszczy

- Początkowo zmagałem się ze swoją formą. Zrobiliśmy małe korekty po pierwszym starcie. Potem poczułem, że motocykl dobrze pracuje. Numer 9 okazał się też istotny, bo zaczynałem z zewnętrznych pól. Prawda jest taka, że jeśli zawody przeprowadzane są w takim tempie, to nie masz zbyt dużo czasu na to, by myśleć o swoim sprzęcie, jakie ustawienia dobrać, co zmienić na lepsze. To na pewno nie pomagało. Decyzje były podejmowane bardzo szybko - skomentował żużlowiec Orlen Oil Motoru Lublin.

Fredrik Lindgren przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty, że nie do końca czuł komfort jazdy na . - Nie zawsze było super, ale jeździłem na dużo gorszych torach. Pamiętajmy jaka była pogoda. Organizatorzy wykonali bardzo dobrą pracę. Nikt z nas nie wiedział czego ma się spodziewać, widząc tor, krótko przed turniejem. Z wyglądu może nie był znakomity, jednak spokojnie można było można się na nim ścigać i wyprzedzać. Na wyjściu z drugiego łuku znajdowało się sporo nawierzchni i jeśli w to trafiłeś, to mogłeś zabrać się do przodu.

Dzięki podium w Pradze Lindgren zyskał cenne punkty do klasyfikacji generalnej. Nie to okazało się dla niego najważniejsze, a wyjście z kryzysu, który złapał jakiś czas temu.

- Sprawy wróciły na dobre tory. Te zawody sprawiły, że poczułem wielką ulgę. Ostatnie trzy tygodnie były dla mnie naprawdę fatalne. W ogóle nie mogłem być zadowolony ze swojej formy, nie tylko w cyklu. Moja jazda w meczach Motoru Lublin była bardzo zła. Z kolei Grand Prix w Warszawie i Landshut okazały się dla mnie okropne. Byłem bardzo przygnębiony, zbierały się myśli, co dalej. Czułem się strasznie.

Lindgren szybko znalazł wyjście z sytuacji, co było widać w czasie ostatnich Indywidualnych Mistrzostw Szwecji, które wygrał.  - Przeznaczyliśmy jeden dzień na testy, podczas których spędziliśmy dużo czasu nad tym, by rozwiązać moje kłopoty. Odjechałem finał IM Szwecji z nadzieją utrzymania tytułu. Tam poczułem się dość dobrze i nabrałem chęci do jazdy. Mam nadzieję, że pewne kwestie się unormowały, a to sprawi, że rozpocznę ten sezon na nowo, tak jakbym chciał - dodał w rozmowie 38-latek.

Fredrik Lindgren, który przed sezonem miał ogromny apetyt na wywalczenie złotego medalu IMŚ godzi się z obecną sytuacją. Bartosz Zmarzlik ma nad nim już 22 punkty przewagi. Dwa słabe występy praktycznie pozbawiły go szans na tytuł, choć szanse na powtórzenie ubiegłorocznego wyniku tj. srebra nadal są.

- Rzeczywiście trudno w to wierzyć i raczej poddaje się w walce o tytuł. Resztę sezonu chcę się cieszyć żużlem. Brać udział w turniejach, wygrywać i stawać na podium, tak wiele razy jak tylko się da. Mam nadzieję, że dzięki dobrym wynikom będę się piął w klasyfikacji i zobaczymy co się stanie - stwierdził.

Lindgren będzie też jednym z faworytów do zwycięstwa w Malilli, gdzie odbędzie się następna runda. Jazda przed własną publicznością może mu dodatkowo pomóc.

- Nie ścigam się regularnie w Szwecji i to będzie wyjątkowe znów pościgać się swoim kraju. Postaram się dać jak najwięcej frajdy moim kibicom - zakończył aktualny indywidualny wicemistrz świata.

Lubisz żużlowe historie? Zajrzyj TUTAJ 

Zobacz także: Wiemy, kiedy SGP w Warszawie. Będzie więcej tańszych biletów!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty