Żużel. Ratajczak zabrał głos nt. stanu zdrowia. "Aż nie dowierzają"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Patryk Kowalski /  Na zdjęciu: Damian Ratajczak
WP SportoweFakty / Patryk Kowalski / Na zdjęciu: Damian Ratajczak
zdjęcie autora artykułu

- Wszystko idzie w dobrym kierunku. Niektórzy aż nie dowierzają - wyznał w rozmowie z Eleven Sports Damian Ratajczak. Kontuzjowany junior Fogo Unii Leszno pojawił się na meczu z Krono-Plast Włókniarzem Częstochowa, by wspierać drużynę.

Rywalizacja w Danii dla Damiana Ratajczaka zakończyła się fatalnie. Po tym, jak w jednym z wyścigów z dużą prędkością wpadł w dmuchaną bandę, skutkiem kraksy było złamanie kości udowej. To skomplikowało sytuację Fogo Unii Leszno, która już wcześniej musiała radzić sobie bez lidera Janusza Kołodzieja.

Junior przeszedł operację w duńskim Esbjergu i wrócił do kraju, by rozpocząć rehabilitację. Ratajczak zamierza zrobić wszystko, by ostatecznie jeszcze w tym sezonie wrócić na tor. Nadzieję na to wlał w kibiców swoją ostatnią wypowiedzią.

Otóż Ratajczak pojawił się na meczu Krono-Plast Włókniarza Częstochowa z Unią. Spotkanie to zakończyło się triumfem gospodarzy 47:43, przez co żadna z drużyn nie zdobyła punktu bonusowego.

ZOBACZ WIDEO: Smektała nie owija w bawełnę. Przyznaje, że obecnie sprzęt go niszczy

- Przyjechałem tutaj, bo miałem taką możliwość. Rehabilituje się w klinice w Łodzi, więc nie jest tutaj daleko. Staram się wesprzeć chłopaków duchowo, długo się z nimi nie widziałem - powiedział w rozmowie z Eleven Sports.

Oczywiście nie mogło także zabraknąć wątku jego kontuzji. - Myślę, że kwestia czasu tej mojej rehabilitacji i będę mógł próbować wsiadać na motocykl, bo wszystko idzie w dobrym kierunku. Niektórzy aż nie dowierzają, więc trzeba jeszcze trochę osób zadziwić, a ja robię wszystko co w mojej mocy, żeby wrócić w pełni zdrowia i trochę się z tego sezonu nacieszyć - wyznał 19-latek.

Junior Unii został zapytany o to, czy ciężej pracuje mu się teraz nad formą, czy na motocyklu. Nad odpowiedzią nie musiał się jednak w ogóle zastanawiać.

- Teraz jest ciężej, bo jeżdżąc na motocyklu robi się to, co się kocha. Nikt nie chce się rehabilitować po kontuzji, tym bardziej po złamaniu uda. Na początku to nie były przyjemne dni w szpitalu, doświadczyłem największego bólu, ale wszystko się dzieje po coś - przyznał Ratajczak.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty