W piątek odbyło się spotkanie pomiędzy Orlen Oil Motor Lublin i ZOOleszcz GKM Grudziądz (40:20), a zaraz po nim liczący niespełna dwa kilometry marsz kibiców sportu żużlowego w Lublinie po nowy stadion. Zapowiadana inicjatywa miała przypomnieć włodarzom miasta o realizacji obietnicy, złożonej pięć lat temu. Przez ten tydzień do marszu za pośrednictwem mediów społecznościowych zachęcało wiele osobistości związanych z lubelskim środowiskiem żużlowym np. Dawid Stachyra, Jerzy Głogowski, Daniel Jeleniewski, Piotr Cugowski czy 4-krotny Indywidualny Mistrz Świata, Hans Nielsen.
Kibice wybrali się zaraz po piątkowym spotkaniu PGE Ekstraligi w stronę lubelskiego ratusza. Z pewnością frekwencja byłaby jeszcze lepsza, gdyby nie opady deszczu, które nawiedziły Lublin w piątkowe popołudnie.
- W piątek lubelscy kibice pomimo niesprzyjających warunków, zamanifestowali w ogromnej liczbie ludzi poparcie dla budowy stadionu. Chcemy walczyć o nasz klub i stadion. Gdyby nie ten deszcz, myślę, że cała publika na Z5 poszłaby z nami. Warto dodać, że na marszu było dużo osób, które nie miały szans kupić biletów na ostatni mecz. Nasz slogan Lublin to żużel to nie puste hasła. Pokazujemy w ten sposób, że jesteśmy mocni jako społeczność żużlowa. Bez nowego obiektu zostanie zmarnowany potencjał jaki teraz ma lubelski żużel - przekonywał Tomasz Mędrek ze Speedway Euphoria.
ZOBACZ WIDEO: Prezes GKM-u tłumaczy koncepcję na skład. Przyznaje, na kogo klubu nie było stać
Mimo wszystko pod ratuszem stawiło się sporo kibiców, którzy ubrani w klubowe barwy dopominali się o nowy stadion. Byli zdecydowani i pewni swego. Chcą by w Kozim Grodzie powstał nowoczesny obiekt, który będzie służył nie tylko żużlowcom, ale i innym dyscyplinom. Obecny stadion nie spełnia norm, a wielu ludzi nie ma możliwości zakupu biletu. Zapotrzebowanie na duży stadion jest ogromne, co pokazują wypełnione po brzegi trybuny obecnego stadionu przy Alejach Zygmuntowskich 5.
Przedstawiciele stowarzyszenia wraz z fanami sportu żużlowego czekali godzinę na Prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka (kilka dni wcześniej otrzymał on zaproszenie na spotkanie), jednak nie pojawił on się na Placu Władysława Łokietka. Nie było też nikogo z Urzędu Miasta, by wyjaśnić kibicom obecny stan rzeczy.
- Myślę, że możemy czuć się trochę zlekceważeni. Inicjatywa była nagłośniona, a prezydent, ani nikt nie chciał przyjść do kibiców. Ciekawe czy chociaż będzie jakaś odpowiedź w najbliższym czasie - mówił pan Piotr, biorący udział w marszu.
Dobrze słyszalne były przyśpiewki kibiców, mający wyraźne pretensje do prezydenta. Pojawiło się mnóstwo żółtych flag, a charakterystyczna okazała się tablica żużlowa z wykrzyknikiem. Kibice dali ostrzeżenie dla prezydenta za niedotrzymanie obietnic wyborczych.
- Czekamy na dokumentację obiektu, która miała być na początku roku. Nie ma żadnych wyjaśnień, kiedy powstanie stadion. Traktuje się ten temat po macoszemu. Mam wrażenie, że mimo sukcesów Motoru, nadal ten sport nie jest do końca traktowany poważnie. Deklaracje są tylko na potrzeby wyborców? A realizować obietnic już nie trzeba? - argumentował pan Łukasz obecny na piątkowym wydarzeniu.
Warto zaznaczyć, że kibice sportu żużlowego nie patrzą tylko na to, że żużlowcy zyskają nowy dom. Chodzi tu też o rozwój i promocję miasta. - Wedle zamierzeń nowy stadion ma być wielofunkcyjny. Tutaj mają też odbywać się inne imprezy sportowe. Tutaj ma być większa hala niż w Krakowie, Gdańsku czy w katowickim Spodku. Pozwoli to na organizację dużych koncertów. Organizatorzy będą mieli na uwadze, że tutaj będzie bardzo duży, zadaszony obiekt, a to będzie miało znacznie dla imprez komercyjnych, gdyż będzie gwarancja rozegrania, odbycia imprezy niezależnie od pogody. Jest to duża szansa na poprawienie infrastruktury sportowej i kulturalnej. To jest konieczne, abyśmy byli uznawani za metropolię - tłumaczył Tomasz Mędrek.
Zobacz także:
Żużel. Mikkel Michelsen stał się 20. takim zawodnikiem w PGE Ekstralidze